"Jestem dorosła i to moja decyzja. Wyszłam za mąż z miłości, nie widziałam powodu, by czekać. A to, że mój mąż ma już dziecko z innego związku, to przecież nic nadzwyczajnego w tych czasach. Miło by było, gdyby moja mama ofiarowała mi swoje wsparcie w przedślubnym czasie i teraz, ale ona nie akceptuje mojego wyboru i jest bardzo wycofana. To przykre".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Osiemnastka to już dorosłość
Moim zdaniem ukończenie osiemnastu lat to już dorosłość, a przynajmniej w moim przypadku. Jestem odpowiedzialną kobietą, która od kilku lat już zarabia na własne zachcianki. Mało tego, udało mi się też odłożyć sporą część pieniędzy na mój własny ślub. Nie prosiłam rodziców o wsparcie w tej kwestii.
Liczyłam za to, że będą szli ze mną ramie w ramię i ofiarują mi wsparcie, ale w moich decyzjach, które podejmuję przecież (mam nadzieję) na całe życie. Gorzko się rozczarowałam podejściem mamy, która nie tylko nie była zachwycona tym, że chcę wyjść za mąż, ale również tym, że mam zostać macochą w dniu moich osiemnastych urodzin.
canva.com
Nie chciała przyjść na ślub
Mama nie chciała przyjść na mój ślub, czym oczywiście złamała mi serce. Na szczęście tato był w stanie przemówić jej do rozsądku i po wielkich dyskusjach zgodziła się pojawić na mojej uroczystości. Była dla mnie ona podwójnie ważna, bo w tym dniu kończyłam też osiemnaście lat.
Mama nigdy nie przepadała za moim partnerem. Znam go od trzech lat. Jest ode mnie o 7 lat starszy i ma córeczką z wcześniejszego związku. Mała ma 4 latka i jest naprawdę uroczą dziewczynką, którą polubiłam od razu, a ona mnie. Tak naprawdę to od początku traktowałam ją trochę jak córeczkę i nie przeszkadza mi to, że zostałam jej macochą.
Potrzebuję dobrego słowa
Jednak potrzebuję dobrego słowa od mojej mamy. Wsparcia, które zawsze mi dawała, a którego teraz mi w naszej relacji zabrakło. Mam osiemnaście lat, jestem dorosła, ale nadal jestem jej córką. Łatwiej byłoby mi się cieszyć tym wszystkim, gdyby ona cieszyła się ze mną. Tymczasem z jej ust słyszę tylko, że będę żałować tej swojej decyzji.
Myślałam, że nikt nie będzie w stanie sprawić, że poczuję, że poszłam złą drogą, ale od kilku tygodni słucham o tym, jak to bardzo źle zrobiłam i naprawdę czasem zaczynam myśleć, że może popełniłam błąd. Zgasła we mnie ta iskierka, która sprawiała, że co rano budziłam się z uśmiechem na twarzy. Boję się, że wyjdzie na to, że mama miała rację.
Karolina