"Teściowa ciągle chce mnie uszczęśliwiać. Ta sytuacja mnie już przerasta"

"Teściowa ciągle chce mnie uszczęśliwiać. Ta sytuacja mnie już przerasta"

"Teściowa ciągle chce mnie uszczęśliwiać. Ta sytuacja mnie już przerasta"

Canva

"Piszę do Was, bo muszę się wygadać, a mam wrażenie, że nikt w moim otoczeniu nie rozumie, jak bardzo mnie to męczy. Chodzi o moją teściową, która – jak to sama mówi – chce mnie uszczęśliwiać. I choć wiem, że jej intencje są dobre, to czasem mam wrażenie, że po prostu nie widzi, jak bardzo mnie to irytuje. Na początku myślałam, że jakoś to zniosę, że może się przyzwyczaję, ale z każdym kolejnym dniem czuję, że ta sytuacja zaczyna mnie przerastać".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Teściowa jest nadgorliwa

Od samego początku naszego związku teściowa była bardzo zaangażowana. Kiedy ja i mój mąż się poznaliśmy, od razu zrobiła wszystko, żebym ją polubiła. Było miło, przytulnie, zawsze czekał na nas obiad, a na deser ciasto – wszystko tak, jak powinno być. Ale z czasem, kiedy nasz związek stawał się coraz poważniejszy, zaczęłam zauważać, że to zaangażowanie nie ma granic. I choć mogłoby się wydawać, że takie wsparcie ze strony teściowej to skarb, dla mnie stało się to uciążliwe.

Każdy nasz krok, każde nasze plany, nawet najdrobniejsze decyzje – wszystko to stawało się polem do ingerencji teściowej. Od wyboru koloru ścian w mieszkaniu po to, jakie meble powinniśmy kupić, a nawet jak powinnam się ubierać na różne okazje – w każdym aspekcie naszego życia musiała dorzucić swoje trzy grosze. Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem osobą, która nie przyjmuje rad. Ale nie da się żyć, kiedy ktoś na każdym kroku chce narzucić swoje zdanie.

Canva

Teściowa przesadza z pomocą

Najgorsze jednak zaczęło się, kiedy zaszłam w ciążę. Teściowa była w siódmym niebie, co oczywiście rozumiem – w końcu czekała na wnuka z niecierpliwością. Ale od tego momentu jej „pomoc” weszła na nowy poziom. Bez pytania zaczęła kupować rzeczy dla dziecka, narzucała swoje zdanie co do imienia, jakie powinniśmy wybrać, a nawet dawała rady na temat tego, jak powinniśmy wychowywać naszego malucha. I choć na początku starałam się być wdzięczna i wyrozumiała, to z czasem zaczęło mnie to przytłaczać.

Gdy tylko wspomniałam, że jestem zmęczona, teściowa natychmiast wpadała do nas z obiadem, z deserem, z radami, co powinnam robić, żeby lepiej się poczuć. I tak, wiem, że robiła to z dobrego serca, ale czasem człowiek chce po prostu odpocząć, a nie czuć się jak w centrum uwagi. Jej ciągłe próby „uszczęśliwienia” mnie sprawiały, że czułam się jeszcze bardziej zestresowana.

Mój mąż, choć stara się wspierać mnie w tej sytuacji, sam nie wie, jak na to zareagować. W końcu to jego matka, a przecież trudno jest postawić się przeciwko komuś, kto tylko chce dobrze. Problem polega na tym, że ona nie rozumie, że ja naprawdę chcę żyć po swojemu, że chcę sama podejmować decyzje dotyczące naszego życia i naszego dziecka. A każde jej dobroduszne działanie odbieram już jako próbę kontroli, a nie jako pomoc.

Ostatnio, kiedy po raz kolejny próbowała narzucić nam swoje zdanie na temat organizacji urodzin naszego dziecka, nie wytrzymałam i powiedziałam jej, że nie chcę więcej jej rad. Było mi ciężko, bo widziałam, jak bardzo się tym przejęła, ale musiałam to zrobić. Chciałam wreszcie zaznaczyć swoje granice.

Kinga

Najmodniejsze koloryzacje na wrzesień 2024. Mleczny blond, kasztanowy brąz i więcej
Źródło: instagram.com/kamilaveras
Reklama
Reklama