"Moje życie to jeden wielki zbiór wzlotów i upadków, które miałam pokonywać miłością oraz wsparciem ze strony mojego męża. Rzeczywistość okazała się jednak inna, niż myślałam. W pewnym momencie nieświadomie zaczęłam szukać bodźców, których nie dostawałam od najbliższej mi osoby i można powiedzieć, że to one znalazły mnie same. Dopiero nowo poznany kolega z sanatorium pokazał mi, czym jest prawdziwa miłość. Mój mąż miał na to 20 lat i nie zdążył zrobić nic, co dziś przekonałoby mnie do tego, żeby dalej z nim żyć."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Wyszłam za niego z miłości, która nagle wyparowała
Za kilka tygodni kończę 41 lat, ale mam wrażenie, że ostatnie kilkanaście zostało mi wyjęte z życiorysu, albo sama je sobie wyjęłaby, żeby nie pamiętać o pewnych rzeczach, które mnie wtedy spotkały. Moje małżeństwo miało być sielanką na dobre i na złe, a okazał się relacją na papierze, która każdego dnia męczyła mnie coraz bardziej i myślę, że nie tylko mnie.
Oczywiście przez pierwsze lata wszystko było idealnie, ale z czasem mój mąż robił wszystko, żebym całkowicie zmieniła zdanie na ten temat. Największym błędem z jego strony jest przede wszystkim to, że przestał widzieć we mnie kobietę. Nie mogłam tego znieść, że nie jestem postrzegana tak, jakbym tego chciała, ale jak jego współlokator.
Po emocjach, które nas łączyły w pewnym momencie, zostały tylko wspomnienia - od tamtej pory łączył nas jedynie kredyt hipoteczny no i dwoje dzieci, które dziś są już dorosłe i rozumieją, że ich ojciec, zaniedbując mnie emocjonalnie, doprowadził do zakończenia tego pozornie idealnego małżeństwa.
Canva
Zakochałam się w koledze z sanatorium
Doskonale pamiętam ten moment, gdy coś we mnie pękło i wszystkie uczucia runęły niczym domek z kart ustalony na wietrze. Dla mojego męża nie istniałam, więc podświadomie zaczęłam rozglądać się na kimś, kto da mi swoją uwagę i dzięki temu znów poczuję się, jak prawdziwa i przede wszystkim kochana kobieta.
Oczywiście na początku nie planowałam odchodzić od męża, a dać mu jedynie delikatne sygnały, że dzieje się coś, czego nie może bagatelizować. Mimo wszystko on uważał, że nie ma sobie nic do zarzucenia i nadal żył własnym życiem.
Wyjazd do sanatorium miał być dla mnie zarówno okresem rekonwalescencji po urazie pleców, jak i również próbą dla naszego małżeństwa. Wiedziałam, że jeśli po 3 tygodniach totalnej ciszy on nic nie zrozumie, to już nigdy nic między nami się nie zmieni.
Los jednak zadecydował sam i nie pytał mnie o zdanie. Przebywając w placówce leczniczej, poznałam Zbyszka, który od pierwszej chwili wydawał mi się bardzo eleganckim i poukładanym facetem. Jako że miałam wiele braków zainteresowania ze strony męża, to bez zastanowienia zaczął te braki wypełniać.
Dla niego odeszłam od męża i wywróciłam swoje życie do góry nogami. Poza rozwodem przeprowadziłam się również do Kołobrzegu i zerwałam kontakt z najbliższą rodziną, która w ogóle nie akceptowała mojej decyzji o rozwodzie.
Koniec końców bardzo się z tego cieszę i nie żałuję żadnej podjętej decyzji, szczególnie w temacie mojego małżeństwa. Czekałam tyle lat na to, aby dowiedzieć się, jak naprawdę smakuje szczęście.
K.