"Mój ojciec był zawsze wzorem dla mnie i inspiracją. Nauczył mnie zasad, szacunku do kobiet i wdzięczności za małe rzeczy. Niestety, żadna kobieta nigdy tego nie doceniła i traktowała mnie z wyższością. Dla wielu kobiet byłem po prostu człowiek do spełniania zachcianek, płacenia rachunków w restauracji i zapewnianiu wrażeń. Mam 36 lat i wciąż marzę o wielkiej miłości u boku skromnej dziewczyny".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Myślałem, że jestem idealnym materiałem na partnera
Mój ojciec zawsze był dla mnie wzorem do naśladowania, prawdziwym autorytetem, który nauczył mnie, jak być mężczyzną. Od najmłodszych lat wprowadzał mnie w świat wartości, które uważał za kluczowe w życiu – szacunku, uczciwości, odpowiedzialności i wdzięczności za małe rzeczy. Zawsze powtarzał, że dżentelmenem nie jest ten, kto ma nienaganne maniery na pokaz, ale ten, kto szanuje innych, zwłaszcza kobiety, i potrafi dostrzec piękno w prostocie codziennych chwil.
Dorastałem w przekonaniu, że te wartości są fundamentalne i że kiedyś spotkam kobietę, która to doceni. Wchodząc w dorosłość, wierzyłem, że te cechy uczynią mnie atrakcyjnym partnerem, kimś, kogo można kochać i szanować. Niestety, rzeczywistość okazała się inna. Każda z moich relacji kończyła się rozczarowaniem, a ja coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że moje przekonania i sposób bycia są w dzisiejszych czasach przestarzałe.
Fatalne relacje z kobietami
Mój związek z Anną był jednym z tych, które wydawały się idealne na początku. Poznaliśmy się na przyjęciu u wspólnych znajomych, a nasza rozmowa od razu znalazła wspólny rytm. Anna była pełna życia, miała pasje i ambicje, które imponowały mi od pierwszej chwili. Szybko zaangażowałem się w tę relację, starając się pokazać jej, jak bardzo mi na niej zależy. Organizowałem romantyczne kolacje, niespodzianki, wspólne wyjazdy. Jednak z czasem zauważyłem, że te gesty, które miały wyrażać moje uczucia, zaczynały być przez nią traktowane jak oczywistość. Zamiast wdzięczności, coraz częściej spotykałem się z wymaganiami. Anna zaczęła traktować moje starania jako coś, co jej się należy, a kiedy przestałem nadążać za jej oczekiwaniami, nasz związek rozpadł się w cieniu wzajemnych rozczarowań.
canva.com
Beata była zupełnie inna – bardziej spokojna, wyważona, introwertyczna. To właśnie ten spokój przyciągnął mnie do niej. Wydawało mi się, że wreszcie spotkałem kogoś, kto doceni moje podejście do życia, moje starania i wartości, które wyznaję. Nasz związek rozwijał się powoli, stopniowo, i początkowo wszystko układało się dobrze. Beata była czuła i wspierająca, a ja starałem się dać jej wszystko, co najlepsze. Jednak z czasem zauważyłem, że zaczynam czuć się jak ktoś, kto wciąż musi coś udowadniać. Beata zaczęła porównywać mnie do innych, bardziej dynamicznych mężczyzn, oczekując, że będę kimś, kim nie byłem. Moje starania przestały być dla niej wystarczające, a nasza relacja, która miała być oparta na wzajemnym szacunku, rozpadła się pod ciężarem jej nierealistycznych oczekiwań.
Z Gośką było zupełnie inaczej. Była pełna energii i pasji, zawsze w ruchu, zawsze pełna pomysłów. Zafascynowała mnie swoją charyzmą i poczuciem humoru. Nasz związek był burzliwy, pełen emocji i nagłych zwrotów akcji. Starałem się za nią nadążyć, ale szybko zrozumiałem, że w tej relacji to ja jestem tym, który musi ciągle dawać z siebie więcej. Gośka oczekiwała, że będę podążał za jej rytmem, że będę spełniał jej zachcianki i dostosowywał się do jej stylu życia. Moje próby wprowadzenia równowagi, odrobiny stabilizacji, były odbierane jako ograniczenie jej wolności. Z czasem nasz związek stał się bardziej jednostronny – ja dawałem, a ona brała. Ostatecznie rozstaliśmy się, gdy zrozumiałem, że moje wartości i potrzeby są dla niej drugorzędne.
Marzę o wielkiej miłości
Nie szukam ideału – marzę o spotkaniu kogoś, kto będzie potrafił docenić moje starania, kto zrozumie, że szacunek i uczciwość to fundamenty każdej relacji. Pragnę kobiety, która będzie cenić małe gesty, wspólne chwile, a nie tylko spektakularne dowody uczuć. Czasem myślę, że wymagam za dużo, ale jednocześnie wiem, że nie potrafiłbym być inny.
Marek