"Mam 25 lat, a moi rodzice niedawno się rozwiedli. Przeżyłam to bardzo, moja mama również, ale ojciec od samego początku wydawał się szczęśliwy niczym skowronek. Szybko się otrząsnął, zaczął chodzić na siłownię i wyglądał coraz młodziej. Niestety, nie mogłam na niego w ogóle liczyć, bo pochłonęło go randkowanie z młodszymi koleżankami i pływanie motorówką. Cieszę się, że spełnia marzenia, ale czuję, że już nic dla niego nie znaczę jako córka i jedyne dziecko".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Rozwód rodziców był dla mnie trudny
Mam 25 lat, a moi rodzice niedawno się rozwiedli. Mimo że jestem dorosła, rozwód mocno mną wstrząsnął. Nie sądziłam, że coś, co teoretycznie dotyczy głównie moich rodziców, może tak bardzo wpłynąć na moje życie. Mama przeżyła to ciężko; widziałam, jak z dnia na dzień staje się bardziej zamknięta w sobie, a jej twarz przybiera smutny wyraz. Starałam się ją wspierać, jak tylko mogłam, choć sama byłam pełna żalu i dezorientacji.
Mój ojciec natomiast od samego początku wydawał się być szczęśliwszy niż kiedykolwiek wcześniej. Jakby rozpad małżeństwa był dla niego ulgą. Nie zrozumiałam tego. Człowiek, którego pamiętałam jako troskliwego i zaangażowanego ojca, nagle stał się kimś obcym. Szybko zaczął się zmieniać – wrócił na siłownię, przestał narzekać na zmęczenie, jego ubiór stał się bardziej modny i młodzieżowy. Wyglądał, jakby cofnął się w czasie o kilkanaście lat.
Niestety, w tej całej przemianie zupełnie zapomniał o mnie. Przestał się do mnie odzywać, nie dzwonił, nie pisał. Każda moja próba kontaktu kończyła się niepowodzeniem. Gdy próbowałam umówić się z nim na spotkanie, zawsze coś mu wypadało – albo miał ważne spotkanie, albo wyjeżdżał, albo po prostu zapominał. Z dnia na dzień coraz bardziej czułam się ignorowana i zapomniana.
Podziwiałam ojca w internecie, nie miałam kontaktu w realu
Jedyne, co mi po nim pozostało, to śledzenie jego profilu na Instagramie. Widziałam, jak dobrze się bawi. Zdjęcia z luksusowych restauracji, wyjazdów nad jezioro, a przede wszystkim zdjęcia z młodymi, atrakcyjnymi kobietami. Często uśmiechał się, trzymając jedną z nich za rękę, lub pozował na tle swojej nowej motorówki. Cieszę się, że spełnia swoje marzenia, ale z drugiej strony, te obrazy kłuły mnie w serce. Czułam, że już nic dla niego nie znaczę jako córka i jedyne dziecko.
Pewnego dnia, zupełnie przypadkiem, natknęłam się na niego w centrum handlowym. Byłam zaskoczona, bo wcale się tego nie spodziewałam. On był z młodą kobietą, może kilka lat starszą ode mnie. Wyglądał na szczęśliwego, promieniał energią, której dawno u niego nie widziałam. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko, ale w jego oczach widziałam pewien dystans.
Powiedział mi, że ostatnio ma bardzo mało czasu i że muszę to zrozumieć. Tłumaczył, że jego życie teraz wygląda inaczej, że chce korzystać z życia, że chce być szczęśliwy. Mówił to wszystko z takim przekonaniem, że przez chwilę pomyślałam, że może rzeczywiście przesadzam, że może powinnam po prostu cieszyć się jego szczęściem. Ale zaraz potem poczułam ukłucie bólu – zrozumiałam, że w jego nowym życiu nie ma już dla mnie miejsca. Odeszłam, czując się bardziej samotna niż kiedykolwiek wcześniej.
Malwina