"Największy błąd, jaki popełniłem w swoim dorosłym życiu, to pozwoliłem swojej kobiecie nie pracować. Serio. Kaśka od rana do wieczora leżała, siedziała, pachniała, wychodziła z koleżankami na drogie kawki w centrum, a ja pracowałam codziennie, nawet w święta na budowie, żeby nic nie jej nie brakowało".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zawsze byłem człowiekiem, który cenił ciężką pracę i stabilność
Moja codzienność kręciła się wokół obowiązków, czy to w pracy na budowie, czy w domu. Byłem dumny z tego, że mogłem zapewnić Kaśce wszystko, czego potrzebowała. Wierzyłem, że robię to z miłości, że nasza relacja opiera się na wzajemnym wsparciu i trosce. Kaśka była moim oczkiem w głowie, dlatego nigdy nie przeszkadzało mi, że spędzała dni na beztroskich przyjemnościach, podczas gdy ja harowałem. Zawsze widziałem w niej coś wyjątkowego, coś, co sprawiało, że chciałem dla niej jak najlepiej.
Jednak pewnego dnia, podczas spotkania z kolegami, dowiedziałem się czegoś, co zmieniło moje życie. Kiedy jeden z nich, nieco podpity, opowiedział mi, jak to Kaśka regularnie śmieje się ze mnie w towarzystwie swoich koleżanek, mówiąc, że znalazła sobie "dojną krowę", nie mogłem w to uwierzyć. Przez chwilę miałem nadzieję, że to żart, ale sposób, w jaki o tym mówił, rozwiał moje wątpliwości. Byłem wstrząśnięty. Poczułem, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Znałem Kaśkę od lat, ufałem jej bezgranicznie, a teraz wszystko to zdawało się być fikcją.
Poczułem ogromne rozczarowanie, ale wciąż kochałem ją na swój sposób. Postanowiłem jednak, że nie mogę pozwolić na to, by ktoś, kogo traktowałem jak partnerkę, traktował mnie w ten sposób. Postanowiłem, że zagram jej na nosie. Złożyłem wypowiedzenie w pracy, przestałem pracować, a co za tym idzie, odciąłem Kaśkę od mojej karty i wszelkich finansowych wygód, które jej zapewniałem. Byłem ciekawy, jak zareaguje, kiedy zrozumie, że nie będzie już miała darmowego życia.
canva.com
Jej reakcja była mocna
Kaśka, zamiast stawić czoła nowej rzeczywistości, wpadła w złość i oznajmiła, że odchodzi. Zabrała swoje rzeczy i wyprowadziła się do matki, nie próbując nawet porozmawiać o tym, co się stało. Zrozumiałem wtedy, że dla niej byłem jedynie źródłem pieniędzy, a nie partnerem, z którym chciałaby dzielić życie. Moje uczucia zostały zdeptane, ale z drugiej strony poczułem ulgę, że prawda wyszła na jaw.
Minęło pół roku. Czas, który spędziłem samotnie, pozwolił mi na przemyślenie wielu rzeczy. Skupiłem się na sobie, na swoich potrzebach i pasjach, które dawno zaniedbałem. Niespodziewanie, pewnego dnia Kaśka skontaktowała się ze mną. Prosiła o wybaczenie, mówiła, że zrozumiała swój błąd. Znalazła pracę i teraz sama zarabia na swoje kosmetyki i spotkania z koleżankami. Mówiła, że jej życie bez mnie nie ma sensu, że chce spróbować jeszcze raz.
Słuchałem jej, ale w głowie miałem tylko jedno - jak bardzo się myliłem co do niej. Przeszłość nie pozwalała mi zapomnieć, jak mnie potraktowała. I choć może w końcu nauczyła się wartości pracy i odpowiedzialności, nie byłem pewien, czy chcę wracać do tej relacji. Zrozumiałem, że lepiej być samemu niż z kimś, kto nie szanuje moich uczuć.
Remek