"Odliczam już dni do szkoły. W poniedziałek odzyskamy z mężem swoje życie"

"Odliczam już dni do szkoły. W poniedziałek odzyskamy z mężem swoje życie"

"Odliczam już dni do szkoły. W poniedziałek odzyskamy z mężem swoje życie"

Canva

"Co roku obowiązek wakacyjny spada na nas. Antoś i Oliwka są kochani, ale dla nich na całe dwa miesiące musimy zrezygnować ze swoich aktywności. Trudno chodzić na jogę, do kina albo na basen z dwójką maluchów. Zwłaszcza że młodszy wciąż ma trzygodzinną drzemkę w ciągu dnia i rujnuje nam to większość planów".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Co roku w wakacje mamy pod opieką dzieci

Od trzech tygodni odliczam już dni, aż skończą się wakacje. Wtedy razem z mężem w końcu odetchniemy i odzyskamy swoje życie i ład w domu. Bo odkąd z początkiem lipca zjawili się u nas Antoś i Oliwka, po uporządkowanym domu nie ma śladu. Wszędzie leżą zabawki, bo wnuki nie są nauczone sprzątać po sobie.

To cudowne dzieciaki, lecz mam wrażenie, że niedopilnowane. Mama i tata oboje są lekarzami. Wiecznie są zajęci pracą, a wnuk i wnuczka spędzają czas od 8 do 17 w przedszkolu. Dwa razy w tygodniu jeszcze chodzą na angielski. Ja jestem starej daty i taka ilość zajęć dla 4-latka i 7-latki w głowie mi się nie mieści. Przecież oni nie mają czasu się ponudzić, nie mówiąc już o uczeniu się dbałości o przestrzeń wokół siebie.

W wakacje Hania i jej mąż kompletnie nie mają czasu na to, by zająć się swoimi pociechami, a przedszkole jest zamknięte. Niani nie chcieli, bo to koszty, a oni składają na dom - rozsądnie. Z odsieczą przyszliśmy więc my, dziadkowie. Zwłaszcza że mamy warunki, dom na wsi, ogród.

I tak już dzieje się trzeci rok z rzędu, odkąd Hania (moja córka) wróciła do pracy. Nie skarżę się, ale z drugiej strony, moja córka mogłaby sama też się wykazać i wziąć chociaż tydzień na opiekę. A nie liczyć tylko na nas.

dziadkowie cieszą się na widok wnucząt canva.com

Za tydzień odzyskamy spokój

Ja mam już 69 lat, a mąż 71. Młodsi już nie będziemy, ale za to cały czas jesteśmy bardzo aktywni. Emerytura okazała się całkiem miłym okresem w życiu. W końcu zaczęliśmy korzystać z aktywności, na które przy pracującym trybie życia nie mieliśmy nigdy czasu. Gdy dorosłe dzieci wyfrunęły z gniazda, a my osiągnęliśmy wiek emerytalny, ciesząc się całkiem niezłym zdrowiem, w końcu poczuliśmy, że możemy zrobić coś dla siebie.

Ja odkryłam jogę, basen. Odnalazłam w sobie artystyczną duszę, wróciłam do zarzuconego lata temu szydełkowania. To cudownie odpręża, ale pochłania sporo czasu. Mąż z kolei zawsze miał żyłkę praktyczną. W końcu zrobił sobie warsztat z prawdziwego zdarzenia i dłubie tam różne cuda z drewna i sklejki.

Razem z mężem często chodzimy też do kina, spotykamy się ze znajomymi. Jeździmy na wycieczki. Nie narzekamy na nudę. Sęk w tym, że na te wszystkie aktywności mamy czas od września do końca czerwca, kiedy mieszkamy sami.

Latem na dwa miesiące mamy pod opieką wnuki. Młodszy jest w wieku przedszkolnym, starsza wnusia idzie do II klasy. Ich obecność w domu sprawia, że na te dwa miesiące wszystko staje na głowie. Rodzice przyjeżdżają do nich tylko w odwiedziny na weekend, a cała reszta spada na nas.

Antoś i Oliwka są kochani, ale dla nich na całe dwa miesiące musimy zrezygnować ze swoich aktywności. Trudno chodzić na jogę, do kina albo na basen z dwójką maluchów. Zwłaszcza że młodszy wciąż ma trzygodzinną drzemkę w ciągu dnia i rujnuje nam to większość planów. Już odliczamy z mężem dni do września, kiedy dzieci wrócą do placówek, a my odzyskamy swoje życie.

Halina i Waldek

Ewa Drzyzga odmłodziła się fryzurą. Z kucykiem omal jej nie poznaliśmy
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama