"Przecież jak ktoś chce oddać dużą paczkę ubrań za dosłownie kilka złotych, bo tyle jest warta czekolada, to niech nikt nie oczekuje markowych ubrań, które są nowe i nigdy nieużywane. Bez przesady. Napisałam wprost, że ubranka były używane przez jedno dziecko, ale są w dobrym stanie. Jednak wszystkie matki, które się do mnie zgłosiły, zachowywały się tak, jakby mi robiły łaskę, że wezmą ode mnie rzeczy i jeszcze narzekały na ich stan. Następnym razem, jak dzieci wyrosną z ubranek, przeznaczę na zmarnowanie. Nie będę się trudzić".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Ludzie oczekują cudów za parę groszy
Cześć, mam na imię Sylwia i mam 29 lat. Ostatnio chciałam oddać paczkę ubrań po synku, który niedawno skończył 2,5 roku. Z racji, że spodziewam się córki, a więcej dzieci nie planuję, pragnęłam oddać te rzeczy, których moje drugie dziecko na pewno nie będzie używało. Najwięcej było ubrań, trochę butów, nic szczególnego.
Jednak wszystkie te ubranka były wyprane, bez plam, wyprasowane i bez dziur. Owszem, były noszone, ale przez krótki czas, każdy z nas wie, jak szybko wyrastają z nich maluchy. Jednak jak to 2-latek, ruchliwe dziecko zostawia ślady, także na ubrankach, zwłaszcza na kolanach, więc podkreśliłam, że niektóre spodenki mają tam niewielkie ślady użytkowania.
Zrobiłam zdjęcia ubranek i bucików, opisałam wszystko i spakowałam w jedną wielką paczkę. Opublikowałam post na Facebooku, dołączając zdjęcia i szeroki opis przedmiotu. Postanowiłam, że nie będę na tym zarabiać, bo chciałam, aby rzeczy mojego dziecka trafiły do kogoś najbardziej potrzebującego. To też zamieściłam we wpisie. Zgłosiło się kilka matek.
canva.com
Mam dość roszczeniowości ludzi
Odpisywałam im chronologicznie, jak się zgłosiły. Umówiłam się z jedną z matek, a później kolejno z następnymi. Jednak mimo że każda z kobiet była inna, łączyło je jedno. One były rozczarowane tym, jakie są to ubranka. Były pewne, że metki są markowe, mimo że nie wspomniałam o tym słowem w poście. Poza tym psioczyły na stan ubrań, bo miały wyglądać na nieużywane. No ręce mi opadły.
Powiedziałam, że przecież wystawiałam te rzeczy używane i napisałam o tym. Dodałam, że chcę tylko czekoladę dla dziecka za paczkę ubrań, więc się im to opłaca i to bardzo. W końcu oddałam ostatniej kobiecie, która narzekała najmniej, ale też miała nadzieję na lepszą paczkę. Ludziom nie dogodzi. Ja na ich miejscu ucieszyłabym się, gdyby ktoś mi dał taką paczkę rzeczy dla dziecka, praktycznie za darmo.
Sylwia