"Ciągle tylko słyszę, że ta dzisiejsza młodzież nic nie robi, tylko siedzi w telefonach. Mało tego, ponoć są niekulturalni i niegrzeczni. Ja mam zupełnie inne doświadczenia. Obserwuję młodych ludzi pod moim blokiem i serce mi rośnie. Chętnie pomagają dzieciom i seniorom. Niejednokrotnie wnosili mi zakupy na czwarte piętro w bloku".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Młodzież nie jest taka zła
Mam siedemdziesiąt lat i sporo czasu. To dlatego jestem bardzo uważna na to, co dzieje się wokół mnie. Obserwuję młodzież, która spędza czas pod moim blokiem. Wszyscy wokół na nich narzekają, a ja uważam, że to wspaniali młodzi ludzie, którzy są mądrzy i piękni. Moje koleżanki z bloku narzekają na hałas. Owszem, dzieciaki głośno gadają, śmieją się, czasami puszczają muzykę, ale ja nie widzę w tym niczego złego. Młodość rządzi się swoimi prawami. Mnie cieszy to, że mają czas na rozmowę ze sobą, a nie tylko siedzenie w telefonach. Dodatkowo są bardzo pomocni, o czym niejednokrotnie miałam okazję się przekonać.
canva.com
To pomocni ludzie
Niejednokrotnie wracałam z zakupów z ciężkimi siatkami, a ci młodzi ludzie nigdy nie pozostawali na to obojętni. Chętnie do mnie podchodzili i pytali, czy mogą mi pomóc. Robili to z uśmiechem na ustach. Ja zawsze na to przystaję, a chłopcy zanoszą mi ciężkie siatki na czwarte piętro, pod samo mieszkanie. Nigdy nie oczekiwali niczego w zamian, choć ja lubię wynosić im jakieś słodkości. Gdy upiekę ciasto, chętnie się z nimi dzielę. Wiele razy widziałam też jak pomagali młodszym. Kiedy jakieś dziecko płacze na placu zabaw, oni tego nie ignorują, interesują się młodszymi. Serce się raduje, gdy na to patrzę.
Hałas mi nie przeszkadza
Sąsiedzi narzekają na to, że młodzież jest głośno i często zwracają im uwagę. Ja nie widzę w tym niczego złego. Przecież jest lato, a młodzi nie hałasują po godzinie 22. W ciągu dnia śmieją, rozmawiają, grają w gry planszowe, co wywołuje w nich sporo emocji. Nie ma w tym niczego złego, że okazują radość czy rozczarowanie z przegranej. Śmieję się z nimi, gdy obserwuję ich z balkonu albo ławki pod blokiem. Kiedyś nawet zagrałam z nimi w karty i świetnie się bawiłam. Oni są zawsze uprzejmi. Cieszę się, że mogę z nimi porozmawiać, a oni zawsze są dla mnie uprzejmi. Ich rodzice zrobili kawał dobrej roboty, co jest trudne w dzisiejszych czasach. Przecież technologia dziś pochłania wszystkich.
Dumna Sąsiadka