"Nigdy nie uważałam się za mistrzynię w kuchni, ale zawsze starałam się gotować z sercem. Moje umiejętności kulinarne ograniczały się do zaledwie kilkunastu dań, jednak każdą potrawę przygotowywałam z myślą o Damianie, moim narzeczonym. Chciałam, żeby smakowało mu to, co robię, żeby czuł, że włożyłam w to nie tylko czas, ale i uczucie. Wydawało mi się, że docenia moje starania, choć nigdy nie mówił tego wprost".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mama Damiana gotowała mu obiadki w tajemnicy
Pewnego dnia, zupełnie przypadkiem, dowiedziałam się od jego kolegi z pracy, że Damian codziennie dostaje obiadki od swojej mamy. Okazało się, że przynosi mu do pracy duże termosy z ciepłą zupą, a do tego drugie danie, czasem nawet pachnącą szarlotkę. Informacja ta uderzyła mnie jak grom z jasnego nieba. Nie rozumiałam, jak to możliwe, że przez cały ten czas, kiedy starałam się gotować dla niego, on nie wspomniał ani słowem, że dostaje jedzenie od mamy. Miałam wątpliwości, czy w ogóle jadł to, co mu przygotowywałam, czy może od razu oddawał to komuś innemu, a sam zajadał się domowymi potrawami swojej mamy.
Poczułam się dziwnie. Na początku to było zaskoczenie, potem pojawiło się rozczarowanie, a na końcu smutek. Z każdym kolejnym przemyśleniem narastało we mnie poczucie, że Damian miał przede mną tajemnicę, którą dzielił z własną matką. Nie chodziło tu tylko o jedzenie, ale o coś głębszego – o zaufanie, którego najwyraźniej między nami brakowało. Czułam się oszukana i niepewna naszych relacji.
canva.com
Nie mogłam tego w sobie dłużej trzymać
Kiedy w końcu powiedziałam Damianowi, że wiem o tych codziennych obiadkach od jego mamy, on spuścił wzrok i wyznał, że nie lubi mojej kuchni. Wszystkie moje starania, wszystkie wysiłki, by przygotować coś smacznego, nagle straciły sens. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego nie powiedział mi tego wcześniej. Moglibyśmy przecież porozmawiać, znaleźć jakieś rozwiązanie, a zamiast tego on wolał kryć się za plecami swojej mamy.
Zrobiło mi się bardzo przykro. To, co usłyszałam, sprawiło, że zrozumiałam, że nasz związek nie ma już sensu. Poczucie krzywdy i brak zaufania były silniejsze niż jakiekolwiek uczucia, które do niego żywiłam. Podjęłam decyzję – nie chciałam już być częścią tego układu, gdzie jestem na drugim planie.
Rozstaliśmy się. Było to trudne, ale konieczne. Choć czasem tęsknię za nim i za tym, co mieliśmy, wiem, że nie potrafiłabym mu wybaczyć tego, że wcześniej mi nie powiedział.
Aneta