"Mama nie umiała odkładać życia na później. Nie dała się przekonać, że starszej kobiecie czegoś nie wypada. Wszystko wypada, a wiek to tylko liczba. Ojciec pukał się w głowę, brat myślał, że mama żartuje, ale ona postawiła na swoim. Pierwszą emeryturę przeznaczyła na skuter, kask i bajeranckie gogle, bo chciała poczuć wiatr we włosach i nie być zależna od żadnego z nas. Na drogach robi furorę".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mama zawsze była zależna od innych
Moja mama Helena zrobiła prawo jazdy jeszcze przed moimi narodzinami, ale odkąd pamiętam, bardzo rzadko z niego korzystała. Zajmowała się wychowywaniem nas, czyli mnie i mojego młodszego brata. W naszej rodzinie to tata zasiadał za kółkiem. Tak było praktycznie. Gdy jeździła do pracy, korzystała z autobusu, bo przystanek mieliśmy pod domem. Poza tym, tak było taniej, niż kupować drugi samochód.
Wydawało mi się, że mamy nigdy do jazdy nie ciągnęło. Zresztą, mieszkaliśmy w takim miejscu, że wszędzie miała blisko. To były jeszcze czasy, gdy dobrze prosperowały małe, wiejskie sklepiki, a wszyscy naturalnym trybem rzeczy robili w nich codzienne zakupy. Na te większe jeździło się raz na tydzień albo dwa do miasta i tym zajmował się ojciec.
Jeśli trzeba było gdzieś się wybrać, jechać do kościoła albo na cmentarz, mama wsiadała na rower. Ale odkąd ja z bratem wyprowadziliśmy się z domu i założyliśmy własne rodziny, mama nieco podupadła na zdrowiu, kolana ją bolały. Rower poszedł w odstawkę i gdy mama chciała gdzieś jechać, musiała prosić tatę albo nas, żebyśmy ją zawieźli. DO lekarza też się z nią wybieraliśmy w obstawie. Nie czuła się z tym dobrze.
Canva
Na emeryturze mama postanowiła odzyskać samodzielność. Spełniła swoje marzenie
Gdy mama skończyła 65 lat, przeszła na emeryturę. Zaskoczyła nas stwierdzeniem, że nadszedł czas, by spełniła marzenie sprzed lat. Nie dała się przekonać, że starszej kobiecie czegoś nie wypada. Wszystko wypada, a wiek to tylko liczba. Powiedziała, że nie zamierza czekać z tym, aż będzie się nadawała tylko do wózka z napędem elektrycznym.
Ojciec pukał się w głowę, brat myślał, że mama żartuje, ale ona postawiła na swoim. Pierwszą emeryturę przeznaczyła na skuter, bo chciała poczuć wiatr we włosach i nie być zależna od żadnego z nas. Jak postanowiła, tak zrobiła.
Z tym wiatrem we włosach może nie do końca wyszło, bo zakłada kask. Wybrała sobie bajeranckie okulary, w których na drogach robi furorę. Ale jest przeszczęśliwa z tego, że odzyskała mobilność i nie musi się męczyć, bo pojazd jedzie sam. I przede wszystkim, nie musi korzystać z naszej pomocy, gdy chce się gdzieś dostać. Na wsi też jest zjawiskiem.
Jestem z niej dumna, bo nie wiem, czy sama w jej wieku odważyłabym się wsiąść na taki jednoślad. Może kiedyś mi pożyczy.
Łucja