"Bycie babcią wcale nie jest łatwe. Wiele osób uważa, że to właśnie babcia powinna być opiekunką dostępną na każde zawołanie, oczywiście bezpłatną. Synowa podrzuca mi wnuki bez zapowiedzi i w tym czasie jedzie sobie na zakupy. A ja muszę przerywać realizację swoich obowiązków domowych. Przecież mogłaby zabrać dzieci ze sobą do sklepu, nic by się jej nie stało".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Synowa co chwilę podrzuca mi wnuki
Bardzo kocham swoje wnuczęta, ale mam też swoje życie. Co prawda, nie pracuje już zawodowo, bo jestem na emeryturze, ale wokół domu jest zawsze bardzo dużo do zrobienia. Muszę sprzątać, gotować, zadbać o ogród. To jest bardzo czasochłonne, a moja synowa jakby tego nie rozumiała. Co chwilę podrzuca mi wnuki i robi to bez zapowiedzi. Nawet wcześniej nie zadzwoni, żeby upewnić się, że jestem w domu. Po prostu przyjeżdża, a później informuje mnie, że zostawia Tosię i Antka. Mówi, że wróci po nich za dwie, trzy godziny, bo musi zrobić na spokojnie zakupy.
canva.com
Uważa, że opieka nad wnukami to mój obowiązek
Oczywiście zarówno moja synowa, jak i syn, uważają, że opieka nad wnukami to mój obowiązek. Ja z kolei myślę, że to jedynie chęć z mojej strony. Wychowanie i opieka nad dziećmi to obowiązek rodziców. Dziadkowie oczywiście mogą wspierać ten proces, ale absolutnie nie muszą, bo przecież już wychowali swoje dzieci i zrobili to, jak najlepiej potrafili. Ja już mam swoje lata, na co dzień mam bardzo dużo obowiązków, a synowa mi ich tylko dokłada. Mało tego, mam też pewne ograniczenia fizyczne i opieka nad małymi dziećmi jest już dla mnie bardzo problematyczna.
Pora postawić granicę
Jestem bardzo zmęczona tą sytuacją i uważam, że przyszła pora na to, aby postawić granicę. Nie chcę jednak urazić mojej synowej, bo bardzo kocham wnuki i chcę się z nimi widywać. Nie może być jednak tak, że muszę odwoływać wszystkie swoje plany, bo nagle przyjechała synowa. Wtedy zawsze wszystko rzucam, a później siedzę po nocach, żeby dokończyć własne obowiązki. Mogłabym się z nią umawiać na określone dni i godziny, kiedy mam opiekować się jej dziećmi, ale nie wyobrażam sobie tego, żeby nadal wyglądało to tak, jak obecnie. Chciałabym postawić jej granicę w taki sposób, żeby się nie obraziła, zrozumiała stanowisko, a przy tym nawet mnie wsparła. Nie wiem, czy uda mi się tego dokonać.
Wkurzona Babcia