"Mieszkamy na osiedlu nowo wybudowanych domów. Pech chciał, że u sąsiadów wybuch pożar. Przyczyną okazała się wadliwa instalacja elektryczna. Oni mają dwójkę dzieci i byli zrozpaczeni. To dlatego postanowiliśmy im pomóc i wesprzeć odbudowę domu. Zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy i sami sporo się im dorzuciliśmy. A później oni wyjechali sobie na kosztowne wakacje".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
U sąsiadów wybuchł pożar
Uważam, że pomoc sąsiedzka jest bardzo ważna. Byliśmy świadkami pożaru w domu naszych sąsiadów. Mieszkamy przy jednej ulicy. Mąż pomagał gasić płomienie, a ja w tym czasie opiekowałam się dziećmi Mirki i Krzysia. Oczywiście byli zrozpaczeni, bo ich nowy, piękny dom w przeciągu zaledwie chwili stał się ruiną. Bardzo im współczuliśmy. To dlatego postanowiliśmy im pomóc w odbudowie. Mąż się zaangażował i po pracy do nich jeździł, żeby jak najwięcej zrobić własnymi siłami. Całkiem sprawie to szło, bo ma fach w ręku, w przeciwieństwie do Krzyśka, który jest po prostu leniwy. Przymykaliśmy na to jednak oko, bo ma on żonę i dwójkę dzieci. Wszyscy muszą mieć dom.
canva.com
Wsparliśmy ich finansowo
Oprócz tego wsparliśmy ich również finansowo. Zorganizowałam zbiórkę na odbudowę domu i ją nagłaśniałam. My również wpłaciliśmy na ten cel kilka tysięcy złotych. Uznaliśmy, że w tym roku po prostu nie pojedziemy na wakacje i oddamy im te pieniądze, bo potrzebują ich bardziej od nas. Sądziliśmy, że robimy słusznie, staraliśmy postawić się w ich sytuacji. Przecież to mogło przydarzyć się każdemu, więc zależało nam na tym, żeby im jak najbardziej pomóc i zapewnić przy tym nasze wsparcie. Byliśmy przez ostatnie miesiące na ich każde zawołanie.
A oni pojechali na drogie wakacje
Kiedy udało się odbudować dom, sąsiedzi nam oznajmili, że teraz muszą odpocząć od tego wszystkiego i wybierają się na dwutygodniowe wakacje. Byliśmy w szoku, bo to przecież koszt kilku, a nawet kilkunastu tysięcy złotych. Na nich widać ta kwota nie robiła wrażenia. Lekką ręką wydali kasę i wyjechali na urlop, a my nie możemy w to uwierzyć. Jesteśmy rozgoryczeni, bo sami zrezygnowaliśmy z naszych upragnionych wczasów, żeby im pomóc. Teraz tego żałujemy. Mogliśmy pomóc im w mniejszym stopniu albo w ogóle. Nie wiem, jak teraz będą wyglądać nasze relacje, bo jesteśmy bardzo zawiedzeni ich postawą. Oni sobie nie zdają sprawy, jak to wygląda w oczach innych ludzi. Przecież my też staraliśmy się nagłaśniać zbiórkę i nie wiem, jak teraz będziemy się z tego tłumaczyć.
Zawiedziona Sąsiadka