"A ja świetnie sobie poradziłam bez niego. Choć początkowo rozstanie wydawało mi się końcem świata, wkrótce stanęłam na nogi. Dziś mogę z podniesioną głową patrzeć w przyszłość. Teraz już wiem, że nie popełnię ponownie tego błędu i już nigdy nie będę zależna od żadnego mężczyzny".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Gdy poznałam Marcela, myślałam, że to ten jedyny
Praktycznie od razu gdy poznałam Marcela, mówił o tym, że chce mieć ze mną dzieci i to jak najszybciej i, że na pewno będę cudowną matką. Szczerze mówiąc, rozczulało mnie to, bo przecież większość mężczyzn obecnie boi się zobowiązań i decyzję o dzieciach odkłada jak najpóźniej, się da.
Marcel pod tym względem był jednak inny i chyba nie będzie przesadą stwierdzenie, że tym właśnie mnie zdobył. Byłam przekonana, że trafiłam na idealnego faceta — czułego i romantycznego, który planuje rodzinę i myśli poważnie o przyszłości. Szczerze mówiąc, moja pierwsza ciąża nie była planowana, jednak Marcel zapewnił mnie, że na pewno damy sobie ze wszystkim radę.
Gdy Krzysio przyszedł na świat, zmieniło się całe moje życie. Do tej pory dużo pracowałam i planowałam zrobić karierę przed trzydziestką, niestety narodziny syna sprawiły, że musiałam nieco zweryfikować moje plany.
Rzuciłam więc pracę, którą kochałam i zostałam w domu sama z dzieckiem. Do tej pory pracowałam jako freelancer, więc niestety teraz to mój partner musiał mi pomagać.
No i wtedy Marcel pokazał swoją prawdziwą twarz. Nagle zaczął wydzielać mi mamonę i sprawdzać wszystkie moje wydatki i je podważać. Opiekowałam się przecież naszym wspólnym dzieckiem, a Marcel twierdził, że niepotrzebnie kupuję za drogie pieluszki, czy zbyt drogie jedzenie dla dziecka, a ja przecież chciałam zapewnić Krzysiowi wszystko, co najlepsze.
Poza tym miałam przecież też swoje potrzeby, ale Marcel stwierdził, że teraz gdy jestem matką, nie potrzebuję już chodzić do kosmetyczki, ale nie tylko. Jego zdaniem nie potrzebowałam już też nowych ubrań, czy nowych butów — a przecież w ciąży sporo przytyłam i nie mieściłam się już w swoje stare ciuchy.
Doszło do tego, że musiałam chodzić po ośrodkach pomocy dla samotnych matek i żebrać o nowe ubrania, a przecież teoretycznie nie byłam samotną matką.
To było dla mnie nowe uczucie, bo do tej pory byłam bardzo niezależna i bardzo sobie ceniłam to, że na wszystko mogę zarobić sama i nie muszę prosić nikogo o pozwolenie.
Już wtedy czułam, że nie podoba mi się to, jak traktuje mnie Marcel. Zagroziłam mu, że odejdę, jednak wtedy on obiecał, że się zmieni i ubłagał mnie, żeby została. Nasze drugie dziecko, Karolinka, miało być "na zgodę".
Niestety po jej narodzinach było jeszcze gorzej. Nie miałam już nawet środków na swoje jedzenie i o wszystko musiałam prosić Marcela, co było dla mnie upokarzające.
Były zostawił mnie z dwójką dzieci. Myślał, że nie dam rady i będę błagać o powrót
W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam, że tak dalej być nie może. Znów zagroziłam Marcelowi rozstanie, ale teraz już na poważnie. Wtedy Marcel powiedział, że łachy bez i mogę sobie iść.
Doszło do tego, że mój ex wypędził mnie ze swojego mieszkania i zostawił mnie samą z dwójką dzieci. Był pewien, że nie poradzę sobie sama i wkrótce będę błagać go o powrót.
Nie miałam innego wyjścia, początkowo musiałam wrócić z dwójką dzieci do mieszkania swoich rodziców. Jednak wkrótce wszystko zaczęło się układać.
Poprawiłam moje relacje z rodzicami i okazało się, że mogę na nich liczyć — gdy potrzebowałam, moja mama zajmowała się dziećmi. Przede wszystkim jednak wróciłam do swojej ukochanej pracy i znów mogłam żyć samodzielnie i być niezależna. Choć początkowo rozstanie wydawało mi się końcem świata, w końcu stanęłam na nogi.
Zaczęłam dostawać coraz więcej zleceń, dzieci podrosły i mogłam posłać je do przedszkola i wkrótce było mnie stać na wynajęcie własnego mieszkania. Marcel był pewien, że szybko do niego wrócę, jednak ja przekonałam się, że z pomocą rodziny mogę odzyskać coś znacznie cenniejszego — spokój i poczucie godności. Dziś wiem, że już nigdy nie popełnię ponownie tego błędu i nie uzależnię się od żadnego mężczyzny.
Katarzyna, mama dwójki dzieci