"Dzieci nie są przymusem, a w zdecydowanej większości przypadków świadomym wyborem każdego człowieka. Dla mnie to w pełni normalne, że życie z dziećmi nie jest już takie, jak bez nich i tak zwane beztroskie małżeństwo kończy się raz na zawsze, a już na pewno na najbliższe kilkanaście lat. Nie każdy jednak myśli tak samo, co nie mieści mi się w głowie. Mój brat co roku wyjeżdża z żoną na ekskluzywne wakacje, ale dzieci zawsze zostają u dziadków".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Dzieci w małżeństwie zmieniają rzeczywistość
Jak ja się cofnę pamięcią do czasów dzieciństwa, to nie przypominam sobie takiej sytuacji, żeby Mamusia czy Tatuś traktowali zarówno mnie, jak i mojego brata w sposób, który mógłby wywołać w nas jakiekolwiek poczucie odtrącenia czy pominięcia.
Od zawsze byliśmy traktowani jak część rodziny i jeździliśmy z rodzicami na każde wakacje, jak i chodziliśmy z nimi na wszystkie uroczystości rodzinne. Jak dzisiaj słyszę, że ludzie są w stanie zapraszać na wesela, pisząc na zaproszeniach, że dzieci nie są mile widziane, to aż się wszystko we mnie gotuje.
Ja mając również dwoje dzieci, traktuję je tak samo, czyli nie pomijam, kiedy z mężem chcemy się zrelaksować tylko we dwoje, bo potrafimy relaksować się także z dziećmi i nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Nikt teraz nie będzie bawił naszych dzieci, bo zachciało się nam poczuć, jak w czasach tak zwanej kawalerki. To już było i nie wróci, a dorosłe życie wiąże się z odpowiedzialnymi decyzjami.
Wakacyjne wyjazdy bez dzieci
Mój brat i jego żona wychodzą jednak z innego założenia, co jest dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Po bratowej mogłam się spodziewać wszystkiego, bo to w sumie jest dla mnie obca kobieta, ale brat mocno mnie zawiódł i to na całej linii.
Ostatnio tak z mężem rozmawialiśmy i uświadomiłam sobie, że oni każdego roku gdzieś wyjeżdżają, ale nigdy nie zabierają ze sobą dzieci – mają dwójkę w wieku 10 i 7 lat. W okresie zimowym potrafią sobie wyjechać na narty, a lato to jakieś wycieczki do Turcji, Grecji i innych krajów, gdzie o dobrą pogodę nie trzeba się modlić.
Dzieci bawi w tym czasie rzecz jasna moja mama, bo teściowie brata są rzekomo schorowani, ale ja tam już sama w to nie wierzę. Bratowa pochodzi z bogatego domu, gdzie płaciło się pracownikowi za koszenie trawnika, więc jej rodzice mogą być z tych, co nie będą się upokarzać bawieniem nieswoich dzieci.
Kiedyś pewnie przyjdzie taki moment, że dzieci podrosną i nie będą problemem w czasie takich wyjazdów, ale moim zdaniem na pewne rzeczy może być już za późno. Małe dzieciaki inaczej przeżywają pierwsze podróże samolotem, czy odwiedzanie pewnych miejsc, a takie emocje zostają z nimi już do końca życia. Brat i bratowa popełniają duży błąd, ale ja tam się nie wtrącam do cudzego życia.
B.