"Kajetan w tym roku zdawał maturę. Z matematyki otarł się o poprawkę, ale zdał. Miał złożyć papiery na studia i czekać na wyniki rekrutacji. Gdy dwa tygodnie temu zaczęłam go wypytywać o listy przyjętych i o to, czy rozgląda się już za lokum, żeby miał gdzie mieszkać od października, wyszło na jaw, że on tych dokumentów nawet nie zamierzał wysłać".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Kajetan ledwo zdał maturę
Mój syn nigdy nie należał do grona kujonów. Kajetan uczył się tego, co chciał, czyli głównie historii i współczesności, a do reszty przedmiotów miał stosunek lekceważący. Jakoś się prześlizgiwał z roku na rok. Martwiło mnie to, ale z drugiej strony pocieszałam się, że ma choć tę jedną pasję, której się trzyma. Mógł debatować na takie tematy godzinami, zwłaszcza z ojcem, z którym często mieli rozbieżne poglądy.
Ciężko było go zagonić do nauki przed maturą, wolał spędzać czas z kolegami na mieście. Mimo to maturę zdał, choć z matematyki otarł się o poprawkę. Nieco odetchnęła, że przynajmniej ten krok mamy z głowy. Teraz pora na ostatnie, długie wakacje po maturze i od października witaj, dorosłości.
Już tylko czekaliśmy z mężem, aż nasza latorośl się usamodzielni i wyfrunie z gniazda. Kajetan jakby mniej czekał. Poprzednie lato wysłaliśmy go do pracy dorywczej, w tym roku też chcieliśmy, ale jakoś się nie złożyło. Jeździł z kolegami nad jezioro, na dwa tygodnie pojechali na Mazury, poza tym robił prawo jazdy. Odpuściłam mu tę pracę.
Myślałam jednak, że z pozostałych obowiązków się wywiąże, a od października zasili szeregi polskich studentów i ogarnie sobie jakąś pracę, żeby mieć na swoje potrzeby. Jeśli nie na studiach dziennych, to chociaż na wieczorowych lub zaocznych.
Syn chce sobie zrobić rok wakacji po egzaminie dojrzałości
Tymczasem im bliżej sierpnia, tym częściej zaczęłam wypytywać Kajetana, co z tymi wynikami rekrutacji na studia. Myślałam, że już zacznie sobie ogarniać jakieś lokum w mieście. Może udałoby się wynająć mieszkanie razem z jednym albo dwoma kolegami z klasy, żeby koszty były niższe.
Ale mój synuś niczego nie szukał i wykręcał się od odpowiedzi. Dało mi to do myślenia. Gdy razem z ojcem przeprowadziliśmy z Kajtkiem poważną rozmowę, okazało się, że nasz syn nawet nie wysłał dokumentów na studia. Nie zamierzał tego robić, ale postanowił o niczym nam nie mówić przed październikiem.
Wyszło, że Kajetan postanowił zrobić sobie rok wakacji po maturze. Tak go ta nauka zmęczyła. Załamałam ręce, bo on prawie wcale nie siedział nad książkami, zryw miał dopiero przez ostatnie dwa tygodnie przed samymi egzaminami. Ale cóż, musi odpocząć, i to przez cały rok.
Wakacje oznaczają dla niego też to, że nie zamierza chodzić do pracy. Ma zamiar wegetować w swoim pokoju, przed kompem albo z nosem w telefonie. Powiedział, że zamierza też podróżować i rozkręcić swój kanał na YouTubie. Czyli całe te jego wakacje i roczna przerwa od obowiązków ma być za pieniądze moje i męża.
Niedoczekanie. Nie zdawałam sobie sprawy, że wyhodowaliśmy takiego lenia. Powiedziałam, że OK, może się nie uczyć, ale do pracy iść trzeba, jeśli chce mieć gdzie mieszkać i co jeść. Od października dokłada się z nami do czynszu i zakupów jak pełnoprawny, dorosły domownik. Koniec też z praniem jego ciuchów, niech sam się ogarnia. A jak chce wakacje, to niech najpierw sobie na nie zarobi.
Marta