"Poznałam Adama rok temu, podczas jednego z tych letnich wieczorów, które wydają się trwać wiecznie. Byłam na przyjęciu u wspólnych znajomych, gdzie opowiadał z pasją o swoich marzeniach związanych z aktorstwem. Jego zapał był zaraźliwy, a jego oczy błyszczały, gdy mówił o przyszłych rolach w serialach i filmach. Mówił, że kiedyś na pewno będzie znanym aktorem, a ja, zafascynowana jego determinacją, zaczęłam kibicować mu z całego serca".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Nasza miłość była magiczna od pierwszej chwili
Nasza relacja szybko się rozwijała, a ja zakochiwałam się w Adamie coraz bardziej. Jego optymizm i wiara w swoje umiejętności były niezwykle inspirujące. Kilka miesięcy później postanowiliśmy zamieszkać razem. Byłam przekonana, że razem stworzymy coś pięknego.
Jednak życie szybko zweryfikowało moje marzenia. Okazało się, że Adam nie zarabia prawie nic na swoich rolach w telewizji. Marzenia o sławie i popularności były piękne, ale codzienne realia okazały się znacznie trudniejsze. Adamowi nie udawało się znaleźć stałej pracy, a jego nieregularne i niskie dochody z aktorstwa nie pozwalały na pokrycie podstawowych wydatków.
To ja zaczęłam opłacać rachunki i czynsz. Na początku myślałam, że to tylko tymczasowe, że Adam w końcu dostanie wymarzoną rolę, która odmieni nasze życie. Jednak miesiące mijały, a sytuacja się nie zmieniała. Coraz bardziej odczuwałam ciężar odpowiedzialności za nasze wspólne życie.
Rozmowy z Adamem nbyły trudne
On nadal wierzył, że sukces jest tuż za rogiem, a ja czułam, że grunt usuwa mi się spod nóg. Moja frustracja narastała z każdym kolejnym rachunkiem, który musiałam opłacić z własnej kieszeni. Byłam zmęczona ciągłym wsparciem finansowym i psychicznym, którego Adam ode mnie oczekiwał.
Czułam, że jestem w pułapce. Z jednej strony kochałam Adama i chciałam, żeby spełnił swoje marzenia, z drugiej strony miałam dość ciągłego dźwigania ciężaru naszego wspólnego życia. Moje marzenia o wspólnej przyszłości zaczynały gasnąć, przysłonięte codziennymi problemami finansowymi.
W końcu musiałam podjąć trudną decyzję. Wiedziałam, że nie mogę dalej tak żyć. Musiałam myśleć o sobie i swojej przyszłości. Choć bolało mnie serce, postanowiłam, że nadszedł czas, aby zakończyć naszą wspólną drogę.
Ania