"Nigdy nie marzyłam o kocie, ale kiedy rok temu przybłąkał się do mnie pewien piękny, rasowy kotek musiałam dać mu dom. Wiem, że może powinnam dać ogłoszenie, ale zdążyłam się do tego malucha przywiązać. Niedawno opublikowałam jego fotkę na pewnej kociej grupie, bo miałam ważne pytanie do innych właścicieli kotów. Wtedy odezwała się do mnie pewna pani, która uważa, że kot jest jej i zażądała zwrotu. Nie wyobrażam sobie tego".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Nigdy nie chciałam mieć kota
Nigdy nie przepadałam za kotami. Nie kusiło mnie tym samym, żeby mieć własnego. Nikomu nigdy nie zazdrościłam kota. Jednak kiedy trafiła do mnie mała przybłęda, tak mi się spodobała, że nawet nie szukałam jej właściciela.
Wiedziałam, że kotek jest rasowy. Był zadbany. Wzięłam go do domu, nakarmiłam i tak z nami został. Na początku jeszcze pomyślałam, że może dam ogłoszenie, bo może ktoś go szuka i za nim tęskni, ale to była tylko chwilowa myśl, ze względu na to, że ja już też bardzo się do koteczka przywiązałam.
Później pojawiły się problemy
Jako że kot to była dla mnie nowość, to zupełnie nie wiedziałam, jak radzić sobie w niektórych sytuacjach. W sytuacji kryzysowej postanowiłam, że zapytam osób, które już mocno siedzą w temacie i dodałam się do pewnej kociej grupy.
Okazało się, że aby zadać tam jakieś pytanie, należy na początku pochwalić się swoim kociakiem i napisać, jak się u nas znalazł. Więc zupełnie szczerze opisałam tę historię. Wszyscy komentowali, że miałam szczęście, bo taki kociak kosztuje kilka tysięcy i podziwiali jego urodę.
Ale na drugi dzień odezwała się do mnie kobieta, która twierdzi, że to jej zwierzak. Na początku olałam jej wiadomość, ale była nachalna.
Chce, żebym oddała kota
Kobieta chce, żebym oddała kota. Twierdzi, że szukała go długo, dawała ogłoszenia, ale ja żadnego nie widziałam. Kociak uciekł, bo syn zapomniał zamknąć drzwi. Ale moim zdaniem, skoro zwiał, to znaczy, że nie było mu tam dobrze.
Babka wysłała mi jego rodowód, ale skąd mam wiedzieć, czy ten kot jest tym, o którym ona mówi. Zablokowałam ją. Mam nadzieję, że mnie nie znajdzie. Miałam przez chwilę wyrzuty sumienia, ale już mi przeszły. Bez przesady. Karmiłam tego kota przez tyle miesięcy, wydawałam na weterynarza, na pewno go nikomu nie oddam. Poza tym, jak to mówią: "Znalezione, niekradzione" i tego zamierzam się trzymać.
Paula