"Mój mąż miał już 43 lata i spędzając z nim czas, czułam się trochę, jakbym wsiadała do antycznego samochodu. Wszystko tam było do wymiany i tylko z zewnątrz wyglądało, że jakoś się trzyma. Nic więc dziwnego, że pragnęłam zmiany. Pragnęłam poczuć się cudownie, jak w nowiutkim Mercedesie. I tak właśnie poznałam Rudolfa – 30-letniego przystojniaka z siłowni. Gdy go tylko zobaczyłam, aż nogi mi zmiękły".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Miałam już serdecznie dość mojego starego Poloneza
Mojego męża poznałam już w liceum. Wtedy byłam skromną dziewczyną, która chciała się wyrwać ze złego domu. Wiedziałam, że Janusz mnie kocha i zrobi dla mnie wszystko. Pomyślałam, że to będzie związek z rozsądku, a miłość przyjdzie z czasem.
A jednak ta miłość nie przyszła. Ja natomiast przelałam uczucie na moją córkę, która stała się dla mnie bardzo ważna.
Mąż tymczasem ciągle mnie denerwował. Z biegiem lat coraz bardziej "dziadział". W wieku 40 lat już łysiał, miał zmarszczki i bardzo mnie to denerwowało. Były też inne problemy, takie bardziej prywatne.
Mąż przypominał mi bowiem starego Poloneza. Z zewnątrz może to jeszcze nie wygląda najgorzej, ale wejdziesz do środka i gdzie się nie dotkniesz, wszystko się wali. Do jazdy się prawie w ogóle nie nadawał. Silnik nie chciał odpalić, a jak już odpalił, to strach takim starym gratem jechać, bo jeszcze to wszystko się rozleci. A jeszcze ile to pali na 100 kilometrów, ile uwagi wymaga, to ja już nie wspomnę.
Taki właśnie był mój mąż. Musiałam wysiłek włożyć w gotowanie, sprzątanie, okazywanie mu uwagi, a potem i tak nie dostawałam nic, co by chociaż trochę sprawiało, że będę szczęśliwa.
Marzyłam, żeby w moim życiu pojawił się ktoś nowy, ktoś, kogo będę mogła określić mianem Mercedesa.
Canva
Poznałam Rudolfa i od razu poczułam to coś
Postanowiłam zapisać się na siłownię, żeby zmienić coś w swoim życiu. Tam ostro trenowałam, aż pewnego dnia podszedł do mnie taki Rudolf - trener personalny. Rudolf był nieziemsko przystojny i miał boskie ciało kulturysty. On po prostu ociekał testosteronem. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, bo naprawdę było na co popatrzeć. Wyobraźcie sobie 32-letniego Apolla z ciałem Schwarzeneggera. To właśnie był Rudolf.
Szybko zapomniałam o swoim "starym Polonezie" i bez pamięci zakochałam się w nowiutkim Mercedesie klasy E. Tutaj wszystko było odpowiednio naoliwione i w kilka sekund osiągał genialne rezultaty. Czułam się przy nim jak właśnie w takim ekskluzywnym, szybkim aucie, które może absolutnie wszystko i zostało stworzone do tego, aby łamać wszystkie możliwe przepisy, i ja te wszystkie przepisy właśnie złamałam, i wcale tego nie żałuję. Uważam, że warto było tak szaleć. Szaleć tak, jakby jutra miało nie być. Nie ma co zadowalać się starym Polonezem z silnikiem o mocy 50 koni, gdy obok w garażu stoi Mercedes klasy E, który ma absolutnie nieograniczone możliwości.
Janinka