"Nie zdawałam sobie sprawy, że rodzice będą się gniewać o tę architekturę przez tak długi czas. Miałam nadzieję, że jak zobaczą, jak bardzo jestem szczęśliwa, odpuszczą i będą się cieszyć razem ze mną. Jednak tak się nie stało. Rodzice nie mogą przeboleć, że mają w rodzinie architektkę, a nie lekarkę. Właśnie dlatego odmówili mi pomocy materialnej przy zakupie mieszkania. Powiedzieli mi to wprost, abym miała świadomość, że niby popełniłam błąd".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Rodzice chcieli, abym ukończyła medycynę
Moi rodzice to lekarze, moja mama jest dentystką, a tata kardiologiem. Na mnie mieli podobny plan, miałam skończyć medycynę i wybrać specjalizację z kardiologii albo kardiochirurgi. To właśnie dlatego tak chętnie opłacali korepetycje i robili wszystko, abym dostała się na studia.
Ja jednak marzyłam o architekturze, a nie o medycynie. Powiedziałam im nawet o tym, ale do nich nie docierały moje słowa. Kiedy dostałam się na architekturę, rodzice powiedzieli, że nie będą mi pomagać. Owszem mieszkałam u nich, rachunki i jedzenie opłacali oni, ale całą resztę miałam płacić z własnej kieszeni. Właśnie dlatego pracowałam przez całe studia.
Jednak kontakt z nimi miałam w miarę dobry. W międzyczasie skończyłam mój wymarzony kierunek studiów i zaczęłam pracę w zawodzie. Poznałam też chłopaka i zaręczyliśmy się. Z niego akurat byli zadowoleni, więc miałam nadzieję, że rozbieżności jeśli chodzi o studia, poszły w zapomnienie. Myliłam się.
Rodzice nie pogodzili się z moim wyborem
Postanowiliśmy wziąć skromny ślub, w gronie najbliższych, aby nie generować kosztów. Od lat nie brałam i nie prosiłam nawet o pieniądze od rodziców. Jednak zagadnęłam o to, przy kupnie mieszkania. Miałam nadzieję, że nam pomogą, bo brakowało nam sporo i im mniejsze zadłużenie, tym lepiej.
Okazało się, że nie możemy liczyć na ich pomoc, bo jak to stwierdzili rodzice, mam radzić sobie sama, skoro jestem tak życiowo mądra. Od słowa do słowa przyznali wprost, że chodzi im o tę nieszczęsną medycynę. Mieli nadzieję, że jednak zmienię zdanie i będę lekarzem, tymczasem się na mnie zawiedli. Przynajmniej tak powiedzieli.
Właśnie dlatego mamy sobie w 100% radzić sami, co też mi powiedzieli. Niestety, przez brak ich pomocy musimy wziąć duży kredyt, co nieco komplikuje nam plany i życie. Mam żal do rodziców, że wygrała ich zraniona duma, a nie moje szczęście.
Ada