"Wiele razy śmiałem się do rozpuku, gdy widziałem filmiki, gdzie w trakcie zaręczyn komuś wypadł pierścionek albo wpadł do kratki kanalizacyjnej. Nie myślałem kiedykolwiek, że i mnie się przydarzy w tak podniosłej chwili taka gafa. Anna jest moją miłością życia i marzyłem o tym, aby oświadczyć się w wyjątkowym miejscu. Gdy dotarliśmy na Morskie Oko, uklęknąłem na kamieniu i pierścionek wyskoczył do wody",
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Planowałem wszystko z największą starannością
Przez cały czas podróży do Zakopanego starałem się zachować spokój, choć w środku czułem narastające emocje. Gdy dotarliśmy na miejsce, pogoda była wręcz idealna - słońce świeciło, a woda w jeziorze błyszczała jak diamenty. Idealne miejsce na zaręczyny.
Gdy dotarliśmy na brzeg jeziora, serce biło mi jak szalone. Anna niczego nie podejrzewała, zachwycała się widokami i robiła zdjęcia. Wybrałem odpowiedni moment, uklęknąłem na jednym z większych kamieni przy brzegu i wyjąłem pierścionek. Czułem, jak ręce mi drżą z nerwów, ale byłem zdeterminowany.
Niestety, los miał inne plany. Kiedy otworzyłem pudełko, pierścionek niespodziewanie wyskoczył z niego, odbił się od kamienia i wpadł prosto do wody. Na chwilę zamarłem, nie mogąc uwierzyć, że to się naprawdę dzieje. Anna patrzyła na mnie z niedowierzaniem, a ja czułem, jak ogarnia mnie panika.
Na szczęście, zanim zdążyłem zareagować, wokół nas zebrała się grupa turystów, którzy zauważyli, co się stało. Wszyscy zaczęli pomagać w poszukiwaniach.
Byłem załamany
Ku mojemu zaskoczeniu, Anna zaczęła się śmiać. Jej śmiech był uroczy, pełen ciepła i miłości. Podeszła do mnie, objęła mnie i powiedziała, że jestem trochę gapą, ale to nie zmienia jej uczucia do mnie. Zapewniła mnie, że najważniejsze jest to, co czujemy do siebie nawzajem, a nie sam pierścionek.
W drodze powrotnej do Zakopanego zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej. Tam, w automacie z zabawkami, kupiliśmy plastikowy pierścionek za kilka złotych. W humorystyczny sposób ponownie uklęknąłem przed Anną i zadałem to najważniejsze pytanie. Z radością odpowiedziała "tak", a ja poczułem ogromną ulgę i szczęście.
Po powrocie do domu natychmiast udaliśmy się do jubilera i wybraliśmy nowy, piękny pierścionek. Chociaż to była niezwykle stresująca i pechowa sytuacja, teraz mamy wyjątkową i zabawną historię do opowiadania.
Mateusz