"Mój mąż, wspaniały człowiek, z którym dzielę życie od ponad dwóch dekad, zdaje się przeżywać kryzys wieku średniego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wymyślił sobie nowe hobby, które zaczyna wpływać na nasze życie domowe – malarstwo. Problem w tym, że strasznie brudzi w domu, nakupował sprzętu, a jego obrazy aż wstyd pokazywać. Najgorsze jest to, że teraz lata po galeriach, lokalach, pokazuje te dwoje bohomazy, bo chce zrobić wystawę swoich prac".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mąż nagle zapragnął zostać malarzem
Na początku, gdy mój mąż oznajmił, że chce zacząć malować, byłam zachwycona. Wydawało mi się, że to doskonały sposób na odprężenie się po pracy i wyrażenie siebie. Niestety, moje wyobrażenia szybko zderzyły się z rzeczywistością. Problemów zaczęło przybywać, a nasze mieszkanie zamieniło się w swoistą pracownię artystyczną, której porządek pozostawia wiele do życzenia.
Dużym problemem jest wszechobecny bałagan. Farby, pędzle, płótna i różne akcesoria malarskie są porozrzucane po całym domu. Wszędzie można natknąć się na plamy farby – na meblach, dywanie, a nawet na naszych ubraniach. Mój mąż, pełen zapału, maluje dosłownie wszędzie. Nasz salon, niegdyś elegancki i uporządkowany, teraz przypomina artystyczną ruinę. Każda próba sprzątania kończy się fiaskiem, bo następnego dnia znowu jest bałagan.
Drugim problemem są koszty. Mój mąż nakupił sprzętu malarskiego za sporą sumę pieniędzy. Farby, pędzle, sztalugi, płótna – lista wydatków zdaje się nie mieć końca. Każdy nowy pomysł wymaga kolejnych zakupów, co coraz bardziej obciąża nasz budżet domowy. Oczywiście, rozumiem, że hobby może kosztować, ale skala tych wydatków zaczyna mnie martwić. Co więcej, nasza piwnica, garaż i inne schowki są już pełne jego malarskich akcesoriów.
Canva
Te jego obrazy to wstyd pokazywać
Największy problem stanowią jednak same obrazy. Mój mąż, pełen pasji i entuzjazmu, tworzy dzieła, które – delikatnie mówiąc – nie przypadają mi do gustu. Jego bohomazy, jak je nazywam, są pełne kolorów i ekspresji, ale brakuje im finezji i techniki. Choć staram się być wspierająca, nie mogę powstrzymać się od myślenia, że te obrazy nigdy nie znajdą uznania w oczach innych. Jednak najgorsze jest to, że mój mąż chce je pokazywać publicznie.
Mój mąż zaczął odwiedzać galerie sztuki i lokale, starając się zorganizować wystawę swoich prac. Z każdą taką wizytą wraca pełen nadziei i opowieści o tym, jak blisko jest do zrealizowania swojego marzenia. Z jednej strony podziwiam jego determinację, z drugiej – jestem przerażona wizją wystawienia tych prac na widok publiczny. Boję się, że stanie się pośmiewiskiem i jego artystyczne ambicje przyniosą mu więcej wstydu niż chwały.
Stoję przed dylematem. Z jednej strony chcę wspierać mojego męża w jego pasji, z drugiej – nie mogę znieść bałaganu i wydatków, które generuje jego nowe hobby. Życie z artystą, nawet amatorem, to nie lada wyzwanie. Staram się być wspierającą żoną, ale codzienne trudności zaczynają mnie przerastać.
Janina