"Zbliżały się moje urodziny, a wraz z nimi nadzieje na miłe prezenty i chwile spędzone w gronie najbliższych. Moja świekra, zawsze uśmiechnięta i pełna energii, obiecała, że w tym roku zrobi mi szczególną niespodziankę. W dniu moich urodzin, z pięknie zapakowaną paczką, stanęła przede mną, z dumą wręczając mi prezent. W duchu byłam pełna nadziei, licząc na coś wyjątkowego".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Teściowa postarała się, żeby mnie zaskoczyć
W dniu moich urodzin, Ewa przyszła do nas z pięknie zapakowaną paczką. Papier prezentowy lśnił w świetle, a kokarda była misternie zawiązana, co dodawało całości uroku. Wręczając mi prezent, patrzyła na mnie z takim wyrazem twarzy, jakby chciała przekazać, że to coś naprawdę wyjątkowego. Jej entuzjazm udzielił się także reszcie rodziny, która z zaciekawieniem obserwowała, co znajduje się w środku. Podziękowałam jej serdecznie, obiecując, że otworzę paczkę w zaciszu domowym.
Wieczorem, po powrocie do domu, usiadłam w salonie, trzymając przed sobą tajemniczy prezent. Rozwiązałam kokardę i delikatnie zdjęłam papier, starając się nie zniszczyć starannie zapakowanego pakunku. Gdy otworzyłam pudełko, moje serce zamarło. W środku znajdowały się ubrania - wyblakłe, miejscami przetarte i noszące wyraźne ślady wielokrotnego użycia. Każdy element garderoby wyglądał, jakby przeżył już swoje najlepsze lata.
Ewa rozpowiadała kłamstwa
Kilka dni później, wracając z zakupów, usłyszałam rozmowę mojej świekry z sąsiadkami. Stały na chodniku, śmiejąc się i rozmawiając z ożywieniem. Zatrzymałam się nieopodal, ukrywając się za rogiem, i wsłuchałam w ich słowa. Ewa, z zachwytem w głosie, opowiadała im, że kupiła mi najnowsze modele ubrań prosto ze sklepu. Mówiła, jak bardzo starała się wybrać coś, co naprawdę mi się spodoba, i jak bardzo cieszyła się z mojej reakcji.
Mówiła z taką pasją, że przez chwilę sama zaczęłam wątpić w to, co znalazłam w paczce.
Jednak gdy wróciłam do domu i ponownie obejrzałam ubrania, nie miałam wątpliwości - były zniszczone i zużyte. Nie chciałam wierzyć, że Ewa mogła być tak dwulicowa.
Z czasem zaczęłam dostrzegać, że to nie był jednorazowy incydent. Jej zachowanie coraz bardziej mnie irytowało. Każdy jej uśmiech, każde miłe słowo, każde zaproszenie na kawę wydawały mi się teraz fałszywe.
Postanowiłam jednak nie konfrontować się z nią bezpośrednio. Ale od teraz mocno ograniczyłam z nią kontakty, aby więcej nie czuć się jak wtedy, gdy rozpowiadała kłamstwa.
Kasia