"Mój mąż to typowy synek mamusi. Ja rozumiem, że relacje z rodziną, a w szczególności z rodzicami są bardzo ważne, ale bez przesady. Oni dzwonią do sobie codziennie. Czasami teściowa do niego dzwoni nawet i cztery razy. A każda rozmowa trwa minimum pół godziny. Mąż w spokoju nie może pobawić się z dziećmi, ani ze mną porozmawiać, bo zawsze, kiedy wraca do domu, musi streścić mamusi swój dzień".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mąż codziennie rozmawia z mamą
Mój mąż jest bardzo empatycznym człowiekiem, a przy tym ma zerową asertywność. Jest naprawdę uczynny i dobry, ale czasami mam już tego wszystkiego dość. Nie rozumiem, dlaczego codziennie rozmawia ze swoją mamą przez telefon. To naprawdę przesada. Powinien się bardziej zaangażować w życie rodzinne i na tym się skupić. Przecież mamy dwoje dzieci. A on wraca z pracy, a jego mamusia od razu do niego dzwoni. On musi jej opowiedzieć, jak minął mu dzień, a później ona mówi mu o swoich przeżyciach. Najczęściej o filmach i serialach, które obejrzała. Te rozmowy trwają minimum pół godziny, a ja już nie mogę tego słuchać.
canva.com
To musi się skończyć
Jestem wykończona tą sytuacją, bo teściowa przerywa mężowi zabawy z dziećmi czy rozmowy ze mną. A on od razu musi odebrać od niej telefon, bo inaczej ona będzie się martwić. Dzwoni zawsze do skutku, aż odbierze. Czasami jest to nawet dziesięć połączeń. To dla mnie chora sytuacja. Wiem, że relacje rodzinne są bardzo ważne, ale przecież my też jesteśmy jego rodziną i powinien o nas pomyśleć. Dziwię się, że nie zauważa tego, że my na tym cierpimy. Uważam, że pora z tym skończyć, bo tak dłużej żyć się nie da. Zwłaszcza że jego mama mieszka niedaleko nas i zawsze na weekend wpada w odwiedzinki, a później znów rozmawia z synalkiem, zamiast skupić się na wnukach.
Do męża nic nie dociera
Próbowałam rozmawiać z mężem na ten temat. On twierdzi, że jego mama jest po prostu samotna i należy jej się rozmowa z synem. Uważa, że przecież nie robi niczego złego, bo jest jedynakiem i to jego obowiązek, żeby zająć się mamą. Zwłaszcza że ona została sama, bo jego tata zmarła kilka lat temu. Moim zdaniem nic by się nie stało, gdyby te relacje nieco zelżały. Przecież nie muszą rozmawiać ze sobą codziennie.
Wkurzona Żona