"Ponieważ w starym mieszkaniu konieczny był remont, a ja nie miałem wtedy wolnych środków, wszystko to dobrowolnie wzięła na siebie Agnieszka. Zdejmowaliśmy wtedy boazerię, wymienialiśmy drzwi i szafy ze starych wnękowych na nowoczesne. Agnieszka jest dorosła, wiedziała przecież, że wkłada swoje środki w nieswoje mieszkanie. Przez tyle czasu korzystaliśmy z niego razem, że nie powinna mieć z tym problemu. Szykowała to wszystko dla siebie. Nie moja wina, że zmieniła zdanie i znalazła sobie nowego faceta".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Partnerka zadecydowała o rozstaniu
Jestem właśnie świeżo po rozstaniu z kobietą, z którą spędziłem ostatnich 9 lat. Nasz związek nie został przypieczętowany przysięgą ślubną. Mnie się przed ołtarz nie spieszyło, Agnieszce też. Obojgu nam takie deklaracje nie były do niczego potrzebne, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Żyliśmy sobie szczęśliwie, dopóki mojej partnerce się nie odwidziało. Stwierdziła, że już się mną znudziła. Chce pójść dalej i zmienić swoje życie, a to jej "pójście dalej" oznaczało rozstanie ze mną.
Byłem zaskoczony i rozczarowany, bo myślałem, że jest nam ze sobą dobrze, mamy podobne priorytety - a tu figa. Agnieszka poczuła, że chce mieć dziecko, i znalazła od razu kandydata na ojca. Znaczy się - zakochała się w jakimś facecie, koledze z pracy, którego nie znam i mam nadzieję nie poznać, bo chyba bym nie wytrzymał.
Uznała jednocześnie, że nasz 9-letni związek został tym samym zakończony, bo rozjechały nam się nasze życiowe plany. Mnie o zdanie nie zapytała, ale cóż. Teraz już nic nie zmienię. Za to nie zapomniała zapytać o to, czy zwrócę jej kasę, którą władowała w remont mieszkania.
canva.com
Moja była oczekuje, że zwrócę jej za remont
Zrobił się z tego problem. Przez prawie cały nasz związek mieszkaliśmy razem, ale w moim mieszkaniu po dziadkach. Czynsz itp. sprawy też ogarnialiśmy razem.
Ponieważ w starym mieszkaniu konieczny był remont, a ja nie miałem wtedy wolnych środków, wszystko to dobrowolnie wzięła na siebie Agnieszka. Zdejmowaliśmy wtedy boazerię, wymienialiśmy drzwi i szafy ze starych wnękowych na nowoczesne.
Agnieszka wiedziała przecież, że wkłada swoje środki w nieswoje mieszkanie. Przez tyle czasu korzystaliśmy z niego razem, że nie powinna mieć z tym problemu. Szykowała to wszystko dla siebie. Nie moja wina, że zmieniła zdanie i znalazła sobie nowego faceta.
Zresztą, drugi, znacznie większy remont 3 lata później zrobiłem już ja, a Aga też korzystała z udogodnień i wybierała meble, dodatki. To ona nalegała wtedy, żebyśmy zamontowali karnisze i zasłony z firankami, chociaż ja wolałem rolety albo żaluzje.
Nie sądzę, żeby moja była przechowywała jeszcze jakieś dowody z czasu pierwszego remontu, paragony itp. Mimo to zażądała, żebym zwrócił jej 18 tysiaków, bo jej zdaniem tyle właśnie wyniósł jej wkład.
Ja się z tym nie zgadzam. Mogła nie szukać nowego sensu życia, to nie musielibyśmy się z niczego rozliczać. Widziały gały, co brały.
Wierny Tomasz