"Moja mama Jadwiga oczekiwała od wnuczki pomocy w codziennym życiu. Chociaż raz w tygodniu zakupy, świeże pieczywo, raz na miesiąc pranie i ciepły obiad co jakiś czas - to wszystko, na co liczyła. Ma całkiem pokaźną emeryturę i mogłabym z tego żyć dostatnio, ale pochopnie upoważniła wnuczkę do dysponowania tymi środkami. Katarzyna co miesiąc wydaje niemal wszystko na siebie, a moja mama, czyli jej babcia, mieszka w biedzie. Dowiedziałem się o tym po kilku latach".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mama mieszka sama na wsi. Miała pomagać jej wnuczka
Moja mama Jadwiga ma 87 lat i problemy z poruszaniem się oraz pogarszający się wzrok. Z tego względu mama chodzi powoli i ostrożnie, a każda wyprawa do sklepu jest dla niej wyzwaniem. Ja mieszkam za granicą, mam tutaj rodzinę i nie mogę zająć się moją mamą tak, jakbym chciał.
Proponowałem jej nawet, że wezmę ją do siebie, ale nie zgodziła się na to. Powiedziała, że starych drzew się nie przesadza i pod żadnym pozorem nie zostawi swojego domu. Tutaj się urodziła i tutaj chce zostać. Musiałem to uszanować.
Zwłaszcza że byłem przekonany, że mojej mamie niczego nie brakuje i ma zapewnioną pomoc na miejscu. Starałem się co pół roku ją odwiedzać, ale za każdym razem zarzekała się, że wszystko jest w porządku, dobrze jej się tu mieszka i dobrzy ludzie pomagają.
Wierzyłem w każde jej słowo, bo niezłą emeryturę (mój tata był górnikiem, mama też pracowała w tym dziale przemysłu), z której powinno na wszystko jej wystarczyć i jeszcze sporo zostać.
Kilka lat temu dla ułatwienia upoważniła swoją wnuczkę Katarzynę (córkę mojej siostry) do tego, żeby czuwała nad jej kontem, na które spływa emerytura. Wybór padł na wnuczkę, ponieważ mieszkała najbliżej i się na to zgodziła.
Obiecała, że zaopiekuje się moją mamą. Chociaż raz w tygodniu zakupy, świeże pieczywo, raz na miesiąc pranie i ciepły obiad co jakiś czas to wszystko, na co liczyła. Ten krok miał ułatwić mamie codzienne funkcjonowanie. Przez kilka lat żyłem w przekonaniu, że tak właśnie jest.
Katarzyna nie opiekowała się babcią, za to trwoniła jej emeryturę
Dopiero podczas ostatniej wizyty dowiedziałem się, że byłem w błędzie. Widziałem, że mama schudła i wyglądała słabiej, ale do głowy by mi nie przyszło, że to z powodu braku środków do życia.
Myślałem, że po prostu nie miała apetytu. Dopiero podczas ostatniej mojej wizyty czara goryczy się przelała i mama wyznała wszystko, z czym mierzyła się samotnie przez tych kilka lat. Kończyły się jej banknoty, które miała zaszyte w materacu.
Powiedziała, że nie głodowała tylko dzięki dobrym ludziom, sąsiadom, którzy co jakiś czas dawali jej plony ze swoich pól i ogródków oraz robili zakupy. Katarzyna co miesiąc wypłacała całą emeryturę mojej mamy i wydawała to wszystko na siebie. Płaciła tylko za dom, wodę i prąd, a jak nie zapomniała, raz na miesiąc przysłała mamie jakieś konserwy kurierem i to cała jej opieka.
Więcej nie pozwolę, by mojej mamie źle się działo
Byłem zbulwersowany. Czasu nie cofnę, ale wziąłem sprawy w swoje ręce. Zaprosiłem mamę do samochodu i od razu pojechaliśmy zamknąć rachunek i pozmieniać dyspozycje tak, żeby nikt nieodpowiedni nie miał dostępu do maminej emerytury. Za miesiąc Katarzyna bardzo się zdziwi.
Potem zrobiliśmy przystanek u notariusza. Mama od razu wydziedziczyła wnuczkę i moją siostrę, która wiedziała o wszystkim, ale nie reagowała.
Kupiłem mamie nowe rzeczy w miejsce tych zniszczonych, zapełniłem bagażnik zapasami, żeby miała pełną spiżarnię. Mamie łzy same leciały z oczu. Znów poprosiłem, żeby zamieszkała z nami, ale ona konsekwentnie odmówiła, tłumacząc, że jej miejsce na ziemi jest tu. Z nieba spadł nam sąsiad, pan Janusz.
Jak się okazało, bardzo uczynny starszy człowiek, który do tej pory i tak regularnie pomagał mojej mamie, nie oczekując za to wdzięczności ani nagrody. Umówiliśmy się na opiekę w zakresie, w jakim miała pomagać mamie wnuczka, i odpłatność za nią.
Czekam już tylko na to, aż mama zmieni zdanie i jednak przeprowadzi się do nas. Ale teraz mam chociaż większą nadzieję, że w końcu mieszka w godnych warunkach i na jej stole regularnie gości świeży chleb.
Sebastian