"Mąż jest na moim utrzymaniu. Zajmuje się domem, a ja na nas zarabiam. I jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi. Niestety, rodzina i znajomi nie rozumieją naszego układu. To kobieta zawsze ma być utrzymanką męża".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mąż na utrzymaniu
Tyle się ostatnio mówi o wolności wyboru i o emancypacji kobiet. A w praktyce ta cała ideologia w ogóle nie funkcjonuje w naszym społeczeństwie. Bo jak to jest, że jeśli kobieta nie robi kariery, tylko zajmuje się domem, to jest chwalona za to, że zrezygnowała ze swoich aspiracji, aby poświęcić się budowaniu ogniska domowego. Wręcz wyliczana jest wartość jej pracy, którą wykonuje w domu, a media grzmią o tym, że to też praca. A jeśli role się odwrócą, to facet nazywany jest darmozjadem i leniem, a kobieta, która zarabia — naiwniaczką, która utrzymuje pasożyta.
Jesteśmy z Karolem od 8 lat razem, z czego trzy lata Karol zajmuje się domem. Po ostatniej pracy, która bardzo źle wpłynęła na jego psychikę, oboje postanowiliśmy, że Karol sobie trochę odpocznie w domu, a ja będę przynosić pieniądze. Mam super pracę, którą bardzo lubię, a do tego dobrze zarabiam. Pieniędzy wystarcza mi na opłacenie rachunków, kupienie jedzenia, a nawet na nasze przyjemności i wakacje z mężem. Karol za to zawsze dba o to, abym dobrze się czuła w naszym domu. Wie, że nienawidzę sprzątać, ale lubię mieć porządek, więc codziennie ogarnia na błysk i jak wracam po pracy, to aż miło wejść do domu. Przygotowuje mi też jedzenie do pracy, więc nie muszę kupować sobie na mieście.
Canva
Miłe życie
Często jak wrócę, to chodzimy sobie do kina albo teatru, zabiera mnie w różne fajne miejsca, które znalazł w ciągu dnia. Na przykład ostatnio byliśmy na festiwalu kulinarnym, a jeszcze wcześniej na targach książki. Często też wyjeżdżamy. Karol jest specem od wyszukiwania tanich kierunków i uwielbia to robić. Ja w ogóle się na tym nie znam. Wolę jechać w nieznane, ale żeby wszystko było przygotowane.
Naprawdę super nam się żyje, w ogóle się nie kłócimy, obojgu nam służy taki układ. Karol jest szczęśliwy, że nie musi chodzić do pracy a ja - że nie muszę robić tych wszystkich rzeczy, których nie lubię. Niestety mało kto nas rozumie. Często moje przyjaciółki na spotkaniach pytały, czy nie głupio mi utrzymywać starego.
Daj spokój, jak to może tak wyglądać, że wydzielasz kasę facetowi. Jeśli już to na odwrót powinno być
- mówiły.
Rodzina też za każdym razem dopytuje Karola, kiedy w końcu znajdzie sobie pracę. I chociaż bardzo go lubią, chyba myślą, że on mnie po prostu wykorzystuje. Nie raz słyszałam za plecami, jak ktoś mówił, że hoduję pasożyta. Bardzo mi smutno, że taki jest odbiór tej sytuacji. Ale z drugiej strony jestem zadowolona, że tak sobie to wszystko ułożyliśmy, że oboje jesteśmy szczęśliwi. A to jest najważniejsze.
Żona Karola