"Budujemy dom, więc sprzedaliśmy mieszkanie, w którym żyliśmy z dziećmi, żeby mieć kasę na wykończenie. Oczywiście to wiązało się z tym, że musieliśmy znaleźć dla siebie jakieś lokum. Początkowo planowaliśmy wynajem mieszkania, ale to sporo kosztuje. Teściowie zaproponowali, żebyśmy pomieszkali u nich kilka miesięcy. To był ich pomysł, a teraz stawiają nam warunki i mamy dostosować się do ich rutyny życia. Wydaję mi się, że powinno być odwrotnie, w końcu jesteśmy u nich gośćmi".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Teściowie chcieli, żebyśmy u nich zamieszkali
Budowa domu zajęła nam sporo czasu. Z mężem całkiem dobrze zarabiamy, ale na wykończenie lokum musieliśmy sprzedać mieszkanie, w którym do tej pory żyliśmy. Mamy dwójkę dzieci, więc początkowo chcieliśmy wynająć inne mieszkanie, ale to wcale nie było takie proste. Na rynku było niewiele mieszkań, które spełniałyby nasze wymagania, a poza tym były drogie. To dlatego teściowie zaproponowali, żebyśmy pomieszkali u nich przez jakiś czas. Z pozoru wydawało się to być całkiem dobrym pomysłem.
Ich warunki mnie przerażają
Nie chcieliśmy się narzucać, ale teściowie przesadzają. Obowiązuje u nich cisza nocna od godziny 21. Oczekują, że do tej godziny dzieci już będą wykąpane, a najlepiej, żeby spały w swoich łóżkach i były cicho. U nas to tak nie funkcjonuje, dzieci są bardzo ruchliwe i niekiedy nie chcą spać już o tej godzinie. To dlatego ciągle kłócę się z teściową. Mało tego, ona wyrzuca jedzenie, które kupuję. Uważa, że niezdrowo karmię dzieci i nie chce widzieć w swoim domu żadnych słodyczy czy słonych przekąsek. Twierdzi, że przez to wszyscy mamy nadwagę. Dodatkowo uważa, że zużywamy zbyt wiele wody. My oczywiście chcemy dokładać się do opłat, ale ona mówi, że to wykluczone.
Mam już tego dość
Bardzo źle czuję się w domu moich teściów. Kontrolują każdy mój ruch. A my przecież tam jesteśmy gośćmi. Teściom nic by się nie stało, gdyby przez kilka miesięcy dostosowali się do naszej rutyny. Zwłaszcza, że mamy małe dzieci, które już mają swoje przyzwyczajenia. A teściowa na dodatek oczekuje ode mnie, że będę gotować tylko wtedy, kiedy ona jest poza kuchnią, żebym jej nie przeszkadzała. Problem polega na tym, że ona tam jest prawie cały czas, bo ciągle coś gotuje, piecze albo robi słoiki. To mnie wykańcza. Sama nie wiem, jak wybrnąć z tej sytuacji. Nie chcę mieć złych relacji z teściami, ale to mnie przytłacza.
Załamana Synowa