"Nie wiem, co ja sobie myślałam. Chyba że przyniosę do domu nowego kota i od razu będzie wielka miłość z tym pierwszym. Wprawdzie czytałam o tym, że proces zaprzyjaźniania się może trochę potrwać, ale ja byłam niecierpliwa i chciałam wszystko na już. Teraz mam wrażenie, że one już nigdy się nie polubią i nie mam pojęcia, co mogę zrobić, by było inaczej".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zostałam kociarą
Zostałam kociarą. Choć kompletnie się tego nie spodziewałam. Ja zawsze byłam wielką fanką psów, a kotów to w zasadzie się bałam. Kojarzyło mi się, że są bardzo zadziorne i mogą zrobić krzywdę.
Pewnego razu jednak zobaczyłam u znajomych kotka, który zachowywał się dosłownie jak szmaciana lalka, a przy tym był niezwykle uroczy. To był pierwszy kot, który naprawdę skradł moje serce.
Zaczęłam o nim czytać i dowiedziałam się, że to taki trochę kociak przytulanka. No po prostu musiałam takiego mieć. I już po kilku tygodniach kot zamieszkał w moim domu.
Uwielbiam go
Uwielbiam go. Jest dosłownie moim oczkiem w głowie. Jednak w ciągu dnia nie mam zbyt dużo czasu, żeby się z nim bawić. No i po kolejnych kilku miesiącach zaczęłam przyzwyczajać się do myśli, że może warto byłoby wprowadzić do domu kolejnego kociaka. Wtedy ten pierwszy nie byłby taki samotny.
Ja często jestem spontaniczna. Nie poczytałam o tym nic a nic. Nie popytałam znawców. Tylko znalazłam kota do odbioru na już. I pojechałam po niego jeszcze tego samego dnia.
Hodowca uprzedzał
Hodowca oczywiście uprzedzał mnie, że to pierwsze spotkanie i w ogóle kilka pierwszych dni to może być trudny czas. Ale ja, w gorącej wodzie kąpana, chciałam, żeby kotki od razu się ze sobą zakumplowały.
Położyłam małą pod drzwiami, a starszy się na nią rzucił. Później szybko zaniosłam ją do drugiego pokoju, ale nie wiem, czy one jeszcze się polubią. Zawsze gdy próbuje je sobie przedstawić, starszy syczy na młodą. A ona już by chciała się z nim bawić.
Boję się, że zepsułam tę szansę na poznanie się. Że ta szansa była jedyna i już drugiej nie będzie. Nie wiem, co powinnam zrobić, żeby one się polubiły. Żeby chciały razem być i czuły się w swoim towarzystwie komfortowo.
Przeszło już mi nawet na myśl, że drugiego kotka trzeba będzie oddać, choć ja już się do małej przywiązałam. Lubię tę moją spontaniczność, ale tym razem nikomu nie wyszła na dobre.
Marcelina