"Szukałem żony na portalu randkowym. Gdy kandydatka przyjechała, uciekałem, gdzie pieprz rośnie"

"Szukałem żony na portalu randkowym. Gdy kandydatka przyjechała, uciekałem, gdzie pieprz rośnie"

"Szukałem żony na portalu randkowym. Gdy kandydatka przyjechała, uciekałem, gdzie pieprz rośnie"

Canva

"Skończyłem 35 lat i pomyślałem, że należy się ustatkować. Zależało mi na tym, żeby kandydatka była ładna, bogata i miała liczne pasje. Przez całe swoje życie ciężko pracowałem, więc nie ukrywam, że ważne dla mnie było to, żeby żona sama potrafiła o siebie zadbać i nie ciągnęła ode mnie pieniędzy."

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Chciałem znaleźć sobie żonę na portalu randkowym.

Skończyłem 35 lat pół roku temu. Jestem szczęśliwym mężczyzną, który ma ładne mieszkanie na kredyt i pracę w dużej korporacji. Czasem aż siebie przekornie nazywam korposzczurem, bo całe życie spędzam w tej pracy. Przychodzę potem do domu i z wielkim trudem zrobię sobie późną kolację. Przychodzę i siedzę sam, więc przydałaby mi się jakaś kobieta, która ugotowałaby mi jakiś obiadek i do której mógłbym buzię otworzyć.

Wcześniej nie szukałem kobiety, bo jednak byłem takiego zdania, że wolę zrobić karierę, a zawsze jakaś naiwna się znajdzie. Niestety się nie znalazła, nad czym bardzo ubolewałem. Pomyślałem sobie, że trzeba poczynić jakieś kroki i dlatego założyłem Tindera.

Ekran aplikacji randkowej Canva

Szukałem kobiety na Tinderze i już myślałem, że znalazłem

Zrobiłem sobie fajny opis: "zaskocz mnie" i czekałem, aż kandydatki się będą odzywać. Niestety, absolutnie nic się nie trafiało. Podejrzewam, że kobiety były onieśmielone tym, że wyglądam aż tak ładnie. Nie widzę innego wytłumaczenia. No, ale czas mijał, a tu nikogo nie było, a ja już traciłem nadzieję. Wreszcie odezwała się Jessica. Miała 27 lat i pracowała w rozwijającej się korporacji. Tak przynajmniej napisała.

Dobrze się nam pisało i zauważyłem, że mamy podobne wartości, a sama Jessica nie dość, że jest ładna, to jeszcze na dodatek poważnie myśli o życiu. Podobno też bardzo dobrze gotowała, co było w moim odczuciu istotną zaletą. Zaproponowałem jej spotkanie, a ona się zgodziła. Trochę niechętnie, ale już jej zacząłem mówić, że powoli się w niej zakochuję i chętnie się z nią spotkam. Jessica miała być kobietą mojego życia. Okazało się, że zdecydowanie nie była.

Umówiliśmy się w kawiarni i byłem bardzo zaskoczony, gdy tylko ją zobaczyłem. Niestety, Jessica wyglądała zupełnie inaczej niż na zdjęcia i muszę przyznać, że nie przypadła mi do gustu. Potem zaczęliśmy rozmowę i okazało się, że to kłamczuszka, i wcale nie była tym, za kogo się podawała. No i jeszcze ten wygląd. No nie, ja zasługuję na kogoś lepszego.

Jeśli uważasz, że na Ciebie czekam, daj mi koniecznie jakiegoś znaka,

Mariusz

Ten uczestnik "Chłopaków do wzięcia" szuka dziewczyny na Tinderze. Opis i zdjęcie rozłożyły fanów na łopatki.
Źródło: Chłopaki do wzięcia/Facebook
Reklama
Reklama