"Moja synowa nie chce zostawiać u mnie wnuków, bo twierdzi, że je rozpieszczam. Przyznam szczerze, że faktycznie to robię, ale przecież babcie od tego są. Może czasem rozpieszczam je celowo, bo czuję, że synowa mnie nie szanuje i chce kontrolować wszystko, co robię z wnukami. A ja chcę, żeby dzieci były szczęśliwe i czuły się u mnie dobrze".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Synowa mnie chce wszystko kontrolować
Piszę do Was, aby podzielić się swoją frustracją. Celowo rozpieszczam moje wnuki, ponieważ moja synowa nie okazuje mi szacunku i chce kontrolować każdy aspekt naszego życia. Od samego początku ich małżeństwa, próbowała narzucać swoje zasady i reguły, nie licząc się z moimi uczuciami ani doświadczeniem.
Kiedy wnuki przychodzą do mnie, staram się im umilić czas. Moja synowa jest zawsze zła, twierdząc, że psuję jej dyscyplinę. Uważam, że jako babcia mam prawo rozpieszczać wnuki i sprawiać, że czują się wyjątkowo.
Jej ciągła kontrola i brak szacunku sprawiły, że postanowiłam robić jej na przekór. Chcę, aby wnuki miały dobre wspomnienia z czasów spędzonych u mnie, nawet jeśli to oznacza konflikt z synową. Mam nadzieję, że w końcu zrozumie, że zasługuję na szacunek i zaufanie.
Rozpieszczanie wnuków, to jest babcina powinność
Pierwsza sytuacja miała miejsce, kiedy wnuki zostały u mnie na noc. Wiedziałam, że rodzice nie pozwalają im jeść dużo słodyczy, ale chciałam, żeby poczuli się wyjątkowo. Dlatego dałam im całą torbę cukierków i pozwoliłam oglądać bajki do późna. Synowa była wściekła, kiedy się o tym dowiedziała. Powiedziała, że dzieci muszą chodzić spać o określonej porze i że nie powinnam im dawać tyle cukru. Ale przecież to była tylko jedna noc.
Innym razem zabrałam wnuki do sklepu z zabawkami. Wiedziałam, że synowa nie lubi, kiedy kupuję dzieciom zabawki bez jej zgody, ale nie mogłam się powstrzymać. Pozwoliłam im wybrać po dwie zabawki. Były takie szczęśliwe. Kiedy wróciliśmy do domu, synowa była oburzona. Powiedziała, że dzieci muszą nauczyć się, że nie zawsze mogą dostać to, czego chcą.
Pewnego dnia, kiedy wnuki były u mnie, upiekłam ich ulubione ciasto czekoladowe. Pozwoliłam im zjeść po trzy kawałki ciasta. Kiedy synowa przyszła po dzieci i się o tym dowiedziała, to była na mnie bardzo zła.
Ostatnia sytuacja miała miejsce podczas tych wakacji. Wnuki zostały u mnie na kilka dni. Chciałam, żeby miały wspaniałe wspomnienia, więc zorganizowałam im małą imprezę z balonami, tortem i prezentami. Nakupowałam im mnóstwo podarków. Wiedziałam, że synowa nie zgodziłaby się na to, ale chciałam zrobić dzieciom przyjemność. Synowa była wściekła, kiedy się o tym dowiedziała. Powiedziała, że takie rzeczy powinny być zarezerwowane na specjalne okazje, a nie na zwykłe dni. Ja uważam inaczej.
Wiesława