"Nie spodziewałam się, że rodzice z obu stron stwierdzą, że nas nie chcą pod ich dachem. Przez to nie jesteśmy kompletnie na to przygotowani. Do ślubu kilka miesięcy, a my nie mamy gdzie pójść. Mieszkań na wynajem jest jak na lekarstwo, trudno złapać dobrą, aktualną ofertę. Z kolei tutaj trzyma nas praca, i nie chcę się daleko wyprowadzać. Mam żal do rodziców i przyszłych teściów, że nie chcą nam pomóc".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Nie mamy gdzie zamieszkać po ślubie
Powiedzieć, że mamy problem, to jak nic nie powiedzieć. Kiedy postanowiliśmy wziąć z Mariuszem ślub, powiedzieliśmy o tym rodzicom. Oni się ucieszyli i byli zachwyceni tym pomysłem, więc wszystko szło jak z płatka. Niestety, do czasu. W pewnym momencie musieliśmy zdecydować, gdzie będziemy mieszkać.
Teoretycznie mogliśmy zamieszkać w obu domach, bo każde z nas ma swój pokój i w miarę dobre warunki. Jednak mój dom jest bardziej na uboczu, dojazd do jakieś cywilizacji o wiele dłuższy, a u mnie w domu mieszkają jeszcze moje dwie siostry i schorowana babcia. Z kolei mój przyszły mąż ma tylko brata, dom jest większy i bliżej naszych miejsc pracy.
Postanowiliśmy więc, że to ja przeprowadzę się do teściów. Mój narzeczony miał pogadać o tym z rodzicami i dać mi znać, co i jak. Byliśmy pewni, że się zgodzą. Niestety, czekała nas niemiła niespodzianka. Okazało się, że teściowie chcą, abyśmy zamieszkali gdzieś indziej. Stwierdzili, że młodzi powinni na początek mieszkać osobno i że tak będzie lepiej dla nas i dla nich zresztą też.
Matka mojego Mariusza miała mu powiedzieć, że mieszkanie z teściami nie jest dobre, bo ona sama to przeżyła i nikomu tego nie życzy. Na końcu wyszło, że oni nam pomogą, w czym będzie trzeba, ale pod dach nie wezmą. Tak więc stanęło na przeprowadzce do moich rodziców.
Canva
Moi rodzice nie chcą nas w domu
Podczas obiadu podjęłam ten temat z rodzicami. Okazało się, że i oni nie są zadowoleni z naszej wizji przyszłości. Powiedzieli, że lepiej będzie, jeśli zamieszkamy z rodzicami Mariusza, a kiedy dowiedzieli się, że nie możemy, to stwierdzili, że u nas nie ma warunków. Mama dodała, że skoro chcemy być w pełni dorośli i samodzielni, żyć jako małżeństwo, to sami musimy rozwiązywać nasze problemy.
Mieszkamy w małej miejscowości, gdzie w okolicy nie ma za bardzo mieszkań do wynajęcia. Nawet jak się jakieś trafi, to niestety szybko jest zajmowane i kiedy tylko się zadzwoni z ogłoszeniem, te jest już nieaktualne. Przez to wszystko strasznie się stresuję, bo wiem, że nie będziemy mieli, gdzie mieszkać i przez długi czas będziemy musieli żyć osobno. Jakbyśmy wcale nie byli małżeństwem.
Żałuję, że od początku nie wiedzieliśmy, jak to się skończy. Wtedy nie organizowalibyśmy wielkiego wesela, tylko oszczędzali na mieszkanie.
Marzena