"Kocham swoje wnuki, ale bez przesady, też mam swoje życie. W wakacje chcę wypocząć, opalać się, jeździć na jezioro, kąpać w basenie, w końcu pokorzystać z życia. Sama wychowałam swoje dzieci bez niczyjej pomocy. Teraz panuje jakaś dziwna moda na wyręczanie się dziadkami. Synowa oczekuje, że będę zajmować się jej dziećmi, kiedy przedszkole jest zamknięte".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Synowa oczekuje ode mnie zbyt wiele
Ja kocham swoje wnuki i chętnie się nimi zajmuję, ale na pewno nie będę robić tego przez cały miesiąc non stop. Synowa ma właśnie takie oczekiwania. Przedszkole jest zamknięte, a ona chciałaby, żebym miała pod opiekę jej dzieci w tym czasie, bo przecież ona musi pracować. Niech weźmie sobie urlop albo wynajmie opiekunkę. Przecież takie rzeczy sporo kosztują. Ja oczywiście mogę zająć się nimi sporadycznie, ale nie chcę, żeby stało się to standardem i moim obowiązkiem. Mam już swoje lata, dzieci odchowałam, a mi to nikt nie pomagał. Teraz panuje taka dziwna moda i wiele wymaga się od babć. Uważam, że to przesada, rodzice muszą przyjmować odpowiedzialność nad swoimi dziećmi.
Też należy mi się coś od życia
Mam swoje lata i w końcu na emeryturze należy mi się coś od życia. Chcę korzystać z pięknej pogody, wybrać się nad morze, nad jezioro, a nawet poleżeć na hamaku na moim ogrodzie. Kiedy pracowałam, nie miałam na to czasu, więc uważam, że przyszła pora na to, aby nieco skorzystać z życia. Marzą mi się podróże, a kiedy synowa obarcza mnie odpowiedzialnością za swoje dzieci, ja nawet nie mogę spotkać się z koleżankami. Życie ucieka mi przez palce i zostało mi coraz mniej czasu, który chcę wykorzystać na maksa.
Nie jestem instytucją charytatywną
Poza tym synowa oczekuje, że będę zajmować się jej dziećmi za darmo. A ja nie jestem instytucją charytatywną. Odkładam sobie pieniądze na wczasy. Zarówno moja synowa, jak i syn sporo zarabiają, mają piękny dom, a moja emerytura jest mizerna. Nic by im się nie stało, gdyby nieco dołożyli mi się do budżetu domowego. Wtedy z pewnością opieka nad wnukami miałaby większy cel. Mogłabym wtedy więcej odłożyć pieniędzy na podróże, a to skłoniłoby mnie do większego zaangażowania. Oczywiście nie powiedziałam o tym synowej wprost. Jedynie zasugerowałam, jak to mogłoby wyglądać, ale ona jakby nie zrozumiała aluzji.
Wkurzona Babcia