"Mężowi zawsze coś nie pasowało w mojej kuchni. Niedawno posmakował potraw sąsiadki, która zaprosiła nas na imieniny swojego męża. Od tamtej pory mój mąż co kilka dni chodzi do niej na obiady".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mąż zawsze narzekał na moją kuchnię
Piszę do Was z wielkim smutkiem i rozczarowaniem, ponieważ od jakiegoś czasu borykam się z problemem, który niszczy moje małżeństwo i moje poczucie własnej wartości. Chciałabym podzielić się swoją historią.
Zawsze starałam się być dobrą żoną i prowadzić dom tak, aby mój mąż czuł się w nim szczęśliwy i spełniony. Jednym z ważnych elementów tego jest gotowanie. Uwielbiam spędzać czas w kuchni, przygotowując różne potrawy. Niestety, mój mąż nigdy nie był do końca zadowolony z tego, co przygotowałam. Zawsze miał jakieś uwagi – a to, że zupa za słona, a to, że mięso zbyt suche, a to, że warzywa niedogotowane.
Czasami miałam wrażenie, że celowo szuka czegoś, do czego mógłby się przyczepić. Próbowałam różnych przepisów, starałam się wprowadzać zmiany, aby sprostać jego wymaganiom, ale nigdy nie udało mi się w pełni go zadowolić. Z czasem zaczęłam tracić nadzieję, że kiedykolwiek usłyszę od niego szczere pochwały za moje starania.
Mąż zasmakował w potrawach sąsiadki
Niedawno zostaliśmy zaproszeni na imieniny męża naszej sąsiadki, pani Ani. To miła kobieta, która zawsze potrafiła rozbawić towarzystwo i przygotować smaczne potrawy. Podczas przyjęcia, mój mąż spróbował jej dań i był nimi zachwycony. Chwalił jej kuchnię przez cały wieczór, co oczywiście zabolało mnie, ale starałam się nie dać po sobie poznać.
Od tamtego czasu mój mąż regularnie odwiedza panią Annę, aby zjeść u niej obiad. Na początku tłumaczył, że to było tylko raz czy dwa razy, bo ona zaprosiła go, a on nie chciał być nieuprzejmy. Jednak teraz te wizyty stały się stałym elementem jego tygodniowego harmonogramu. Chodzi do niej na obiady co kilka dni, a ja czuję się coraz bardziej zraniona i bezradna.
Moje starania są niedoceniane, straciłam coś, co było ważną częścią naszego małżeństwa. Zawsze marzyłam, aby wspólne posiłki były momentem, w którym możemy cieszyć się swoim towarzystwem i rozmowami. Teraz mam wrażenie, że te chwile zostały mi odebrane, a ja nie potrafię znaleźć sposobu, aby to naprawić.
Starałam się rozmawiać z mężem o moich uczuciach, ale on wydaje się nie rozumieć, jak bardzo mnie to boli. Mówi, że to tylko jedzenie i że przesadzam.
Nie wiem, co robić. Może powinnam przestać się starać i zaakceptować, że mąż woli jadać u sąsiadki. A może powinnam próbować dalej gotować, mając nadzieję, że kiedyś doceni moje wysiłki. A może powinnam porozmawiać z panią Anną i poprosić ją, aby przestała zapraszać mojego męża na obiady.
Zrozpaczona żona