"Moja córka, Ania, od pewnego czasu spotyka się z chłopakiem, który, niestety, nie pochodzi z zamożnej rodziny. On sam dopiero próbuje rozkręcić własny biznes. Jako matka jestem pełna obaw o przyszłość mojej córki. Zwłaszcza że oznajmiła, że chcą wziąć ślub. A ten jego biznes przecież może się nie powieść. Córce byśmy nieba uchylili, ale nie będziemy pomagać obcemu przecież chłopakowi".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Nie traktowałam znajomości córki poważnie
Na początku, gdy Ania zaczęła się spotykać z tym biedakiem, myślałam, że to tylko młodzieńcza fascynacja, która szybko minie. Nie traktowałam tego poważnie. Jednak teraz, widzę, że ich związek stał się bardzo poważny, a oni rozważają wspólne życie.
Chłopak Ani jest sympatyczny i widać, że się stara, ale jego sytuacja finansowa budzi mój niepokój. Jego rodzice nie są w stanie wesprzeć go finansowo, a jego biznes dopiero raczkuje. Jeśli mu się nie uda, to nie będzie wtedy w stanie zapewnić bytu mojej córce. Ania zarabia mało, a my z mężem też nie mamy zamiaru dokładać się do ich wspólnego życia.
Canva
Córce byśmy pomogli
Zawsze byliśmy gotowi pomóc Ani, bo przecież jest naszą córką i chcemy dla niej jak najlepiej. Ale wspieranie obcego chłopaka, który może wciągnąć ją w kłopoty finansowe, wydaje mi się nieodpowiedzialne. Boję się, że nasza pomoc skończyłaby się na niekończących się wydatkach na ratowanie ich budżetu.
Martwię się o przyszłość Ani. Chciałabym, aby miała stabilne życie, żeby nie musiała martwić się o pieniądze. Rozumiem, że miłość jest ważna, ale to nie wystarczy, by zbudować trwały i szczęśliwy związek. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co by było, jeśli jej chłopak nie byłby w stanie utrzymać rodziny.
Chciałabym, aby Ania zrozumiała nasze obawy i przemyślała swoją decyzję. Nie chcemy narzucać jej swojego zdania, ale pragniemy, aby była świadoma, jakie ryzyko niesie za sobą jej wybór. Miałam nadzieję, że zrozumie, iż nasze obawy wynikają z troski o jej przyszłość. Jednak gdy próbowaliśmy się z nią rozmówić, to wywiązała się duża kłótnia. Córka powiedziała, że pieniądze nie są w życiu najważniejsze i że sobie na pewno poradzą bez niczyjej pomocy. Koniec końców Ania obraziła się na nas i do tej pory chodzi naburmuszona.
Czuję się rozdarta. Z jednej strony chcę, aby Ania była szczęśliwa i spełniona w miłości, z drugiej jednak nie mogę przestać myśleć o możliwych problemach, które mogą ich spotkać. Ta dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie konsekwencje może ze sobą nieść wybór nieodpowiedniego mężczyzny.
Wioletta