"Jestem załamany, bo myślałem, że gdy zdecydujemy się powiększyć rodzinę, moja żona zrozumie, że jako głowa rodziny muszę zachować równowagę między życiem rodzinnym a zawodowym i będzie wstawać do naszego synka. Niestety, ona uważa, że tak samo jak i mnie, należy się jej sen i zamiast wyjść spod ciepłej kołdry, ona przekręca się z boku na bok".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Syn nie daje mi się wyspać
Dziś znowu zaliczyłem pobudkę o 5 rano. Ciężko pracuję w korporacji, a syn nie daje mi się wyspać. Zamiast budzika każdy dzień rozpoczynam od jego histerii, bo moja żona słodko śpi, udając zmęczoną. Nie będę ukrywał, że takie pobudki znacząco wpływają na moją wydajność w pracy, gdzie powinienem być przez cały dzień skoncentrowany i pełen energii.
Jestem załamany, bo myślałem, że gdy zdecydujemy się powiększyć rodzinę, moja żona zrozumie, że jako głowa rodziny muszę zachować równowagę między życiem rodzinnym a zawodowym i będzie wstawać do naszego synka. Niestety, ona uważa, że tak samo jak i mnie, należy się jej sen i zamiast wyjść spod ciepłej kołdry, ona przekręca się z boku na bok, chrapiąc przy tym jak niedźwiedź.
Przecież nie od dziś wiadomo, że praca w korporacji i to na pełen etat to nie przelewki. Wiele godzin spędzonych przed komputerem, nieustanne spotkania i presja osiągania jak najlepszych wyników dają mi w kość. Każdy dzień to wyścig szczurów, a brak snu utrudnia mi zajęcie miejsca na podium.
Uważam, że to obowiązek matki, żeby wstawać do dziecka
Boję się, że przez podejście mojej żony wylecę z pracy. Ona, zamiast mnie zrozumieć, ciągle narzeka, że zamiast wcześniej kłaść się spać, ja wolę siedzieć przed telewizorem. Faktycznie, ostatnie wieczory spędzałem na oglądaniu meczów, przez co często zasypiałem bardzo późno. Wbrew oczekiwaniom żony nie mogłem z nich zrezygnować. W końcu to nie tylko wiele emocje, ale też sposób na chwilę relaksu po ciężkim dniu w pracy.
Szczerze powiedziawszy, uważam, że to obowiązek mojej żony, żeby wstawać do dziecka o świcie. Jednak ona tego nie rozumie i z uporem maniaka zmusza mnie co rano, żebym wstał uspokoić naszego synka. Powoli zaczynam mieć do niej żal i pretensje, bo to ja ciężko zarabiam na godne życie naszej rodziny, a gdy idę do pracy w takim stanie, częściej bywam rozkojarzony, przez co popełniam błędy.
Nie rozumiem, dlaczego wszystko musi być na mojej głowie. Nie dość, że ciężko haruję, żeby utrzymać naszą rodzinę, to w dodatku co rano muszę zrywać się z łóżka, żeby uspokoić syna. Boję się, że nasze małżeństwo tego dłużej nie wytrzyma, a ja albo stracę pracę, albo stracę żonę.