"Choć przez całe życie odkładałam oszczędności na czarną godzinę, ostatnie wydarzenia sprawiły, że zrezygnowałam z tego pomysłu. Od tej pory roztrwaniam wszystkie moje pieniądze, bo wiem, że nigdy nie pozwolę na to, by mój syn położył rękę na moim majątku".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zamiast odkładać na czarną godzinę, wszystko roztrwaniam
Przez całe życie byłam osobą niesłychanie oszczędną. Skrupulatnie odkładałam każdą złotówkę na czarną godzinę, mając nadzieję, że te oszczędności zapewnią mi spokojną starość. Jednak nie martwiłam się tylko o siebie, ale też o przyszłość mojego syna, która jest jedyną osobą, jaka po śmierci męża jest mi bliska. Chciałam zostawić mu spadek, który ułatwi mu życie i osłodzi łzy po stracie matki.
Ostatnie miesiące pokazały mi jednak, jak złudne były moje nadzieje. Zrozumiałam, że moje oszczędności, zamiast stanowić zabezpieczenie naszej przyszłości, stały się źródłem niepokoju. Zdecydowałam, że dłużej nie będę żyć w obawie i oszczędzać na przyszłość, która może nigdy nie nadejść.
Podjęłam decyzję, że najwyższa pora zacząć korzystać z życia — tu i teraz. Od tamtej pory roztrwaniam swoje pieniądze na wszystko, na co tylko mam ochotę — od wyjść do kina czy do opery, poprzez drogie kosmetyki, aż po kawę na mieście z sąsiadkami.
Syn nie położy ręki na moim majątku
Moje podejście do pieniędzy i oszczędzania zmieniło się w mgnieniu oka, gdy dotarło do mnie, co robi mój syn. Zawsze wierzyłam, że wychowuję go na uczciwego i odpowiedzialnego człowieka. Niestety, rzeczywistość okazała się zupełnie inna.
Kiedy syn dowiedział się o moich oszczędnościach, zaczął na nie naciskać. Najpierw delikatnie sugerował, że mogłabym mu pomóc finansowo w spełnianiu różnych zachcianek, takich jak markowe ubrania, najnowszy model kosztownego telefonu czy naprawa samochodu. Początkowo przystawałam na to i chętnie pożyczałam mu pieniądze, z nadzieją, że zwróci pożyczkę, gdy tylko będzie mógł.
Kulminacyjnym momentem była sytuacja, gdy syn podjął próbę przejęcia kontroli nad moimi finansami. Na szczęście w porę przejrzałam na oczy i uświadomiłam sobie, że dłużej tak nie mogę. Wtedy dotarło do mnie, że nigdy, ale to nigdy w życiu, nie pozwolę na to, by mój jedyny syn położył rękę na moim majątku. Nie ze mną te numery.
Czuję żal do syna za brak szacunku i przebiegłość. Jednocześnie cieszę się, że nauczyłam się cieszyć z życia i czerpać z niego pełnymi garściami.
Teresa