"Zignorowałabym jej zdanie na ten temat, bo przecież to moja i mojego męża córka, a nie teściowej, ale mieszkamy u niej w domu. Pomaga nam przy dziecku, kiedy my pracujemy, więc wiem, że powinnam wziąć jej zdanie pod uwagę. Z kolei ona nie chce słyszeć o tym, aby Antosia uczyła się w domu. Twierdzi, że lepiej jej będzie razem z dziećmi w szkolnej ławie. Ja jednak dostrzegam wiele wad w systemie edukacji szkolnej".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Muszę podjąć ostateczną decyzję w sprawie edukacji córki
Nie chcę, aby moja Antosia poszła do zwykłej szkoły. Sama mam nieprzyjemne wspomnienia z tamtego okresu. Na początku byłam wyśmiewana i szykanowana. Słyszałam różne nieprzyjemne komentarze na swój temat. Później czułam się odrzucona, co wpłynęło na moje relacje z innymi ludźmi. Ciepłych wspomnień ze szkoły mam niewiele, za to pamiętam mnóstwo złych chwil i łez, które towarzyszyły mi po powrocie do domu.
Chcę oszczędzić tego mojej córce. Jest bardzo wrażliwa, bardziej niż ja byłam w jej wieku. Boję się, że inne dzieci mogą ją skrzywdzić i przeżyje to samo, co ja. Bardzo bym tego nie chciała. Ponadto postawa i kompetencje nauczycieli pozostawiają wiele do życzenia. Dlatego uważam, że edukacja domowa jest najlepszym rozwiązaniem dla córki.
Mój mąż początkowo nie był pozytywnie nastawiony, ale ostatecznie udało mi się go przekonać do mojego pomysłu. Ostatnio przy obiedzie wspomniałam o mojej decyzji teściowej. Ta jednak nie chce o tym słyszeć. Moje racjonalne argumenty nie trafiają do niej, a ja nie wiem już, jak jej wytłumaczyć, że chodzi o dobro dziecka. Ona ma zupełnie inne podejście, niż ja.
Canva
Teściowa nie chce się zgodzić na edukację domową mojej córki
Matka mojego męża uważa, że Antosi będzie brakować relacji z rówieśnikami. Ponadto według niej dziecko może się nauczyć zasad panujących w szkole, dyscypliny i szacunku do obcych ludzi. Uważam jednak, że mogę moje dziecko tego samego nauczyć w domu, ale ona tego nie rozumie.
Ostatnim argumentem mojej teściowej są wycieczki szkolne i wspomnienia, których moja córka nie doświadczy, jeśli będzie uczona w domu. Ona uważa, że rodzice nie zastąpią koleżanek córce. Nie chce słuchać o moich wspomnieniach ze szkoły ani o trudnych sytuacjach, jakie przeżyłam.
Matka mojego męża uważa, że każdy ma inne doświadczenia i to, że ja doświadczyłam złego traktowania, nie znaczy, że Antosia będzie musiała się z tym mierzyć. Może tak być, ale jeśli pojawią się problemy, może być już za późno.
Iwona