"Wzięliśmy ślub bez obecności mamy Tomka.Mam ogromne wyrzuty sumienia, bo wiem, że nie powinniśmy tego robić. Ale nie było wyboru. Pani Grażyna nigdy mnie nie lubiła i ciągle porównywała mnie do ex Tomka - Magdy. Była według niej piękniejsza, bardziej atrakcyjna, mądrzejsza. Przez 2 lata narzeczeństwa próbowałam przekonać mamę mojego ukochanego do siebie. Gdy wręczyliśmy jej zaproszenie na ślub, to z impetem je porwała i powiedziała do Tomka, że na pewno nie będzie ze mną szczęśliwy. Dziś jesteśmy już małżeństwem, ale przez całą sytuację nie potrafimy czuć się ze sobą tak dobrze jak dawniej".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Nie spodziewałam się, że przyszła teściowa podrze nasze zaproszenie
Pamiętam ten dzień, kiedy wręczyliśmy jej zaproszenie na ślub. Myślałam, że może, choć na chwilę, zawiesi swoją niechęć i pozwoli nam cieszyć się tym wyjątkowym momentem. Stałam obok Tomka z nadzieją w sercu, a Pani Grażyna wzięła zaproszenie, spojrzała na nie z wyrazem pogardy, a potem z impetem je porwała. Powiedziała do Tomka, że na pewno nie będzie ze mną szczęśliwy, że marnuje swoje życie.
Te słowa bolały bardziej niż cokolwiek innego. Widzieć, jak ktoś, kto powinien kochać swojego syna i wspierać go, nie potrafi zaakceptować osoby, którą on wybrał. Tomek próbował ją uspokoić, przekonać, że to jego decyzja, ale wszystko na nic. Jej słowa były jak ciosy, które sprawiały, że czułam się coraz bardziej niepewna.
Dzień ślubu był piękny, ale pełen wewnętrznego smutku. Z jednej strony byłam najszczęśliwsza, bo wychodziłam za mąż za miłość mojego życia, ale z drugiej strony ciążyło mi poczucie winy. Wzięliśmy ślub bez obecności jego matki, a ja czułam, że to sprawia, iż nasz związek jest mniej wartościowy. Brakowało tego jednego błogosławieństwa, które mogłoby dodać nam pewności i spokoju.
instagram.com/weddingstylemaguk
Nie cieszymy się małżeństwem
Dziś jesteśmy już małżeństwem, ale przez całą sytuację nie potrafimy czuć się ze sobą tak dobrze jak dawniej. Każde spotkanie z rodziną Tomka jest napięte. Każda wzmianka o jego matce sprawia, że przypominam sobie te bolesne chwile. Widzę w oczach Tomka żal, że nie udało mu się pogodzić matki z naszą miłością.
Próbuję sobie radzić z tymi emocjami, ale czasami czuję, że jestem na granicy wytrzymałości. Chciałabym, żeby wszystko było inaczej, żebyśmy mogli cieszyć się naszym małżeństwem bez tego ciężaru. Marzę o dniu, kiedy Pani Grażyna zrozumie, że jestem tu nie po to, by zastąpić Magdę, ale by kochać jej syna tak, jak on na to zasługuje.
Każdy dzień to walka z własnymi emocjami, z próbą znalezienia równowagi między miłością do Tomka a bólem, który powoduje brak akceptacji ze strony jego matki. Nasze małżeństwo przetrwało próbę, ale wiem, że w głębi duszy oboje czujemy, że coś zostało nam odebrane. To nie jest łatwe, ale staramy się krok po kroku budować nasze życie na nowo, z nadzieją, że kiedyś wszystko się ułoży.
Czasami myślę, że może potrzeba tylko więcej czasu, więcej cierpliwości. Może pewnego dnia Pani Grażyna zrozumie, że nie jestem jej wrogiem. Może wtedy będziemy mogli zacząć od nowa, z czystą kartą. Na razie pozostaje mi wierzyć, że miłość, którą mamy z Tomkiem, jest wystarczająco silna, by przetrwać wszystkie burze.
Hania