"W związku najważniejsze jest zaufanie. A żeby się tego zaufania nauczyć, trzeba od czasu do czasu tę drugą osobę trochę sprawdzić. Ja wielokrotnie zawodziłam się na moich partnerach, dlatego gdy poznałam obecnego męża, od razu mu zapowiedziałam, że będę mu robić przegląd telefonu i to codziennie. Nie miał nic przeciwko, co mnie nakłoniło do bliższej relacji z nim, bo uznałam, że musi być uczciwy. Minęło 5 lat, a ja dalej nie zrezygnowałam z tych przeglądów i nie planuję tego robić".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Czekamy na historie pod adresem: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Zostałam wiele razy zraniona
Mężczyźni już wielokrotnie mnie zranili. Ja do pewnego czasu byłam naprawdę bardzo ufną kobietą, zdecydowanie za bardzo.
Bliscy zawsze mnie ostrzegali i mówili mi, że źle na tym wyjdę. Ale ja zawsze twierdziłam, że trzeba sobie ufać, bo bez tego nie da się zbudować żadnej, trwałej i jakościowej relacji. Dalej tak uważam, tylko to zaufanie teraz dużo trudniej jest zbudować.
Już nie wystarczą piękne oczy, choćbym miała nurkować w tym spojrzeniu. Nie wystarczą też słowa. Ja muszę mieć wszystko poparte dowodami.
Mówiłam o tym każdemu
Kiedy poznawałam kogoś nowego, zawsze mu o tym mówiłam. Że jeśli mamy być razem, a ja mam ufać, to musi się godzić na codziennie sprawdzanie. To nie jest jakaś drastyczna inwigilacja. Ja po prostu chcę mieć dostęp do telefonu partnera. Żeby zerknąć, z kim pisze, o czym i jak dużo.
Jeden się na to zgodził i obecnie jest moim mężem.
Już na początku wyznał mi, że ma od dziecka przyjaciółkę i nie zrezygnuje z tej przyjaźni. Ja dodałam tylko, że tego nie oczekuję, a jedyne czego chcę, to mieć wgląd w ich korespondencję.
Nie miał z tym problemu i chyba właśnie dlatego zostałam jego żoną.
Codziennie wręcza mi swój telefon
Codziennie wieczorem wręcza mi swój telefon, a ja sobie wszystko czytam, jak gazetę do porannej kawki. I nie, wcale nie wydaje mi się to dziwne.
Oczywiście on też może sprawdzać mnie, nie mam niczego do ukrycia. O wszystkim mu mówię i niczego nowego się ode mnie i tak nie dowie.
Do tej pory jednak nigdy nie skorzystał z tej możliwości i faktycznie jest to dla mnie komfortowe, mimo wszystko.
Ale według naszych ustaleń, oboje możemy siebie nawzajem inwigilować.
Być może kiedyś zaufam mu na tyle, że już nie będę musiała robić tych przeglądów. Ale to jeszcze nie jest ten moment. Zdecydowanie nie ten.
Jolka