"Sylwia przestała się ładnie ubierać, nie widzi też konieczności, by się umalować i zrobić sobie ładną fryzurę. Widzę, że ani mojej żonce, ani naszemu małżeństwu jej praca w domu nie służy".
Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Lubiłem, gdy żona wracała do domu w kostiumie i szpilkach
Nie będę ukrywać, mamy z żoną kryzys w małżeństwie. Wszystko zaczęło się 4 lata temu, gdy zaczęło się, wiadomo co i wszyscy przenieśli się z pracą do domu.
Moja żona wcześniej była bardzo aktywna zawodowo i codziennie chodziła do biura. Pracowała jako asystentka menadżerki, a takie stanowisko wymagało odpowiedniego ubioru. Jednak Sylwii to nie przeszkadzało, ona nawet lubiła się stroić codziennie do biura.
Miała kilka zestawów kostiumów i kilka par szpilek. A ja szczerze mówiąc, uwielbiałem patrzeć na nią, jak się stroi i czerpałem z tego satysfakcję. Przecież każdy mężczyzna to wzrokowiec i lubi patrzeć na ładnie ubraną kobietę. A jeśli jest to jego żona, to już w ogóle szał. O to przecież chodzi w małżeństwie, żeby żona wciąż podobała się mężowi.
Mieliśmy więc swój poranny rytuał. Sylwia zrywała się z łóżka o 7, piliśmy wspólnie kawę i jedliśmy śniadanie, a następnie oboje wychodziliśmy do pracy i nie widzieliśmy się przez ponad 9 godzin i to dobrze nam robiło.
Gdy byłem w pracy, nie miałem pojęcia, co robi moja żona i czym się zajmuje. Czekałem z utęsknieniem, aż wróci do domu i opowie mi z wypiekami na twarzy, co jej się udało, co odkryła, kto ją dziś zdenerwował i co powiedziała ta wredna Aśka sekretarka.
Lubiłem patrzeć, jak żona wraca do domu w kostiumie i szpilkach, to działało na moją wyobraźnię. Czułem, że żona ma swoje życie poza domem i się w nim realizuje. Niestety praca w domu wszystko zmieniła.
Praca mojej żony w domu wszystko zmieniła
Wszyscy wtedy myśleliśmy, że praca w domu będzie tylko na chwilę i wkrótce wszystko wróci do normy. Pamiętam, że na początku z Sylwią cieszyliśmy się, że możemy wskoczyć w dresy i myć się dopiero ok. południa. OK, na początku to było fajne, jednak przestało takie być, gdy stało się regułą. Niestety czar prysł, gdy żona na stałe przeniosła się z pracą do domu.
Gdy cały ten zamęt się skończył, okazało się, że zamknięto biuro mojej żony, bo jej szef doszedł do wniosku, że praca zdalna tak dobrze wszystkim wychodzi, że nie ma potrzeby utrzymywać biura.
Odkąd moja żona zaczęła na stałe pracować w domu, rozpoczął się nasz wspólny koszmar. Gdy ja wychodziłem do biura, ona jeszcze spała, bo twierdziła, że nie opłaca jej się wstawać wcześniej, skoro zaczyna pracę dopiero o 9. Zniknął więc nasz rytuał w postaci wspólnego śniadania.
Żona przestała oczywiście wkładać swoje eleganckie kostiumy, bo nie było takiej potrzeby, niestety na tym się nie skończyło. Sylwia przestała się malować i robić sobie eleganckie fryzury. Moja ukochana niegdyś bardzo elegancka kobieta zmieniła się nie do poznania i już nie przypominała dawnej siebie.
Obecnie gdy wracam do domu, ona wciąż siedzi rozmemłana w swoich dresach przed komputerem, bo czas pracy jej się wydłużył. Poza tym przestaliśmy mieć wspólne tematy do rozmów, bo żona przez cały dzień z nikim nie rozmawia, nie ma więc, o czym mi opowiadać.
Ja wróciłem do pracy w firmie, w domu pracuję tylko raz na jakiś czas, niestety widzę, że ani mojej żonce, ani naszemu małżeństwu jej praca w domu nie służy. Nie wiem, jak jej to delikatnie powiedzieć.
Zawiedziony mąż