"W życiu bym się tego po niej nie spodziewała. Zawsze ratowała mnie z opresji i nigdy nie miała takiego podejścia. A wielokrotnie prosiłam ją o wsparcie. Najpierw tylko, gdy miałam dużo pracy, żeby mały nie siedział sam. Ale teraz chciałam wyjechać na wakacje. Fakt, że termin nałożył się z jej wakacjami, ale tak trafiłam tanie bilety, a ona przecież jest babcią. Wzięła wnuka, ale gdy wróciłam, wystawiła mi rachunek za opiekę. Nie do pomyślenia".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Często korzystałam z jej pomocy
Wielokrotnie zdarzało mi się korzystać ze wsparcia mojej teściowej. Za pierwszym razem zaproponowała sama, a później już i ja byłam odważniejsza i zawsze gdy miałam dużo pracy, prosiłam ją o pomoc, żeby młody nie siedział sam.
Później uznałam, że skoro babcia nie ma z tym problemu, to mogłabym jej wciskać małego częściej i robić sobie z mężem małe wycieczki zagraniczne. No i tak było. Lataliśmy praktycznie co tydzień.
Mały zawsze wracał od babci zadowolony, więc ja już po powrocie, planowałam kolejny, krótki wypad.
Tym razem też go zawiozłam
Tym razem też zawiozłam małego. Wprawdzie to był bardzo spontaniczny wyjazd, bo trafiłam tak tanie bilety, że nie mogłam nie skorzystać.
Teściowa trochę kręciła nosem, bo ona miała w tym czasie zaplanowany swój urlop. Wykupiła go już prawie rok temu, a ja totalnie o tym zapomniałam.
No ale przecież jest babcią, więc nie powinna mieć problemu, z tym że ma zostać z wnukiem. Zwłaszcza że nigdy tego problemu nie miała.
Bez zastanowienia wcisnęłam jej młodego, choć wspomniała, że ma ten swój wyjazd opłacony. No ale ja też miałam. Także nie czekałam zbyt długo na pretensje, po prostu odjechałam prosto na lotnisko.
canva.com
Po powrocie doznałam szoku
Po powrocie natomiast doznałam szoku. Przyjechałam po synka i babcia oddała mi wszystkie jego rzeczy, a razem z nim podliczenie kosztów opieki.
Wypisała na kartce swoją godzinówkę, kwotę za każdy posiłek i atrakcję, z której razem z wnukiem skorzystała. Ja myślałam, że to jakiś żart, ale ona odparła, że straciła pieniądze, nie lecąc na urlop, a nie wszystko udało się jej odzyskać.
Dodała też, że od tej pory ten cennik będzie obowiązywał już zawsze. Przecież to jest nie do pomyślenia. Nie rozumiem, jak babcia może tak wystawić synową, a najbardziej to własnego wnuka.
Skończą się wyjazdy. Trudno. Poczekam, aż mały podrośnie i będę latać z nim. A babcia będzie teraz widywała wnuka rzadziej.
Marlena