"Dawno przestałam się przejmować, co mi wypada. Kto nie chce, niech nie patrzy"

"Dawno przestałam się przejmować, co mi wypada. Kto nie chce, niech nie patrzy"

"Dawno przestałam się przejmować, co mi wypada. Kto nie chce, niech nie patrzy"

Canva

"Kiedyś brałam do siebie każdą bzdurną uwagę na temat mojego wyglądu. Nigdy nie byłam ideałem i nigdy nie będę, tak jak żadna z nas. Ale jedyną rzeczą, jakiej mi brakowało, nie była książkowa uroda, tylko pewność siebie. Zrozumienie tego zajęło mi pięć dekad. Gdy oglądam album ze swojej młodości, widzę tam śliczną dziewczynę, która jeszcze nie miała pojęcia o tym, że nie musi nikomu nic udowadniać. Dziś jestem już dużo starsza. Z biegiem czasu zmądrzałam, nabrałam pewności i spojrzałam na siebie łaskawszym okiem. Dawno przestałam się przejmować, co inni pomyślą, że czegoś mi nie wypada. Nikomu nic do tego, w co się ubieram i czy się maluję. Niech każdy patrzy na siebie".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

W młodości nie czułam się pewną siebie kobietą

Młoda dziewczyna z toną makijażu, pod którą próbowała schować kompleksy i brak pewności siebie - to dawna ja. Taką osobą kiedyś byłam. Kiedy miałam 20-30 lat, patrzyłam na siebie bardzo samokrytycznie. Każdą fałdkę i zmarszczkę oglądałam niemal pod lupą i myślałam, że wszyscy to widzą i po cichu się śmieją.

W porównaniu z koleżankami zawsze wypadałam gorzej. Byłam niższa, nieco pulchniejsza, z nosem, którego kształt mi się nie podobał. Nosiłam buty o rozmiar mniejsze, żeby moje stopy wyglądały zgrabniej. Moje włosy nie chciały się układać ani współpracować z prostownicą. Myślałam, że jestem jedyna z takimi problemami i to dlatego tak długo nie mogłam znaleźć sobie chłopaka.

Pójście na plażę i pokazanie się bez ubrania było dla mnie stresującym przeżyciem. Zakładałam zabudowane stroje pływackie, żeby tylko się zakryć. Nigdy nie miałam książkowej urody, ale dopiero po latach zrozumiałam, że szkoda życia, by się tym przejmować.
Młoda kobieta zatroskana opiera się na rurce z wieszakami. W tle bałagan Canva

Po latach nabrałam pewności siebie i zrozumiałam, by nie przejmować się opiniami i wyobrażeniami

Teraz jest już inaczej. Za miesiąc obchodzę 60. urodziny. Mam już poczucie, że więcej życia za mną niż przede mną. Jednak dopiero koło pięćdziesiątki uświadomiłam sobie, że przez to nie ze mną było coś nie tak, tylko z ludźmi, którzy czepiali się mojego wyglądu i ciągle wytykali mi jakieś niedociągnięcia.

Kiedyś brałam do siebie każdą bzdurną uwagę na swój temat. Nigdy nie byłam ideałem i nigdy nie będę, tak jak żadna z nas. Podkreślam - żadna. Ale jedyną rzeczą, jakiej mi brakowało, nie była książkowa uroda, tylko pewność siebie.

Zrozumienie tego zajęło mi pięć dekad. Gdy oglądam album ze swojej młodości, widzę tam śliczną dziewczynę, która jeszcze nie miała pojęcia o tym, że nie musi nikomu nic udowadniać ani zawsze wyglądać nieskazitelnie.

Dziś jestem już dużo starsza. Z biegiem czasu zmądrzałam, nabrałam pewności i spojrzałam na siebie łaskawszym okiem. Dawno przestałam się przejmować, co inni pomyślą, że czegoś mi nie wypada. Jak mam ochotę założyć krótką spódniczkę, to zakładam. Jak nie mam ochoty męczyć się w butach na obcasie, to wybieram płaskie. Gdy wychodzę do sklepu po bułki, nie robię sobie makijażu. To wcale nie znaczy, że nie dbam o siebie. PO prostu wyeliminowałam z życia te czynniki, które nie były potrzebne do szczęścia.

Zakładam na siebie to, na co mam ochotę, i nie przejmuję się, jeśli ktoś popatrzy na mnie dziwnie. Przecież nawet mnie nie zna. Nikomu nic do tego, poza tym mój wygląd nie przekłada się na to, jakim jestem człowiekiem. Niech każdy patrzy na siebie, a wszystkim nam będzie się żyło lepiej.

Basia

Na ślubnym kobiercu Anna Lewandowska wyglądała zjawiskowo, a jej suknia ślubna jest do dziś bestsellerem w kolekcji Zienia.
Źródło: TRICOLORS/East News
Reklama
Reklama