"Szkoła jeszcze się nie skończyła, a my już ślemy pozdrowienia z wakacji w Dubaju"

"Szkoła jeszcze się nie skończyła, a my już ślemy pozdrowienia z wakacji w Dubaju"

"Szkoła jeszcze się nie skończyła, a my już ślemy pozdrowienia z wakacji w Dubaju"

Canva

"Nie wiem, po co siedzieć w szkole, skoro przez ostatnie dwa tygodnie nic się nie dzieje. Co roku korzystamy z okoliczności i wybieramy się na wakacje przed sezonem, bo jest luźniej. Syn ma już ogarnięte wszystkie przedmioty, więc napisaliśmy mu usprawiedliwienie i wsiedliśmy w samolot do Dubaju. Niech pozna trochę świata. Świadectwo odbierze we wrześniu. Nie rozumiem, czemu innych rodziców to uwiera. Jakby miał katar, też opuściłby lekcje, i to znacznie mniej produktywnie".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Przed zakończeniem roku szkolnego bierzemy urlop

Co roku robimy ten sam myk — razem z mężem planujemy sobie urlop na ostatnie dwa tygodnie czerwca, ewentualnie przełom czerwca i lipca. I to z pełną świadomością, ponieważ obojgu nam łatwiej wpisać sobie te kilkanaście dni wolnego przed sezonem niż w pełni sezonu, kiedy każdy inny pracownik też chciałby się wybrać na urlop.

Uważam, że to bardzo dobre rozwiązanie, ponieważ dokądkolwiek byśmy się nie udali — przed sezonem jest luźniej, a zazwyczaj ceny też nie dają tak mocno po kieszeni. Nie mówiąc już o temperaturach; przykładowo do Egiptu nie chciałabym lecieć w szczycie sezonu, kiedy nawet w cieniu jest ponad 40 stopni i człowiek czuje, że się roztapia w tym upale.

Razem ze mną i mężem lecą też nasz syn i córka. Bartek w tym roku kończy V klasę. Dobrze sobie radzi, nie musi chodzić na korki, wszystkie przedmioty ogarnął wcześniej, żeby do połowy miesiąca mieć czystą sytuację, wszystko pozaliczane i oceny wystawione. Nie widzę żadnych przeszkód, żeby mój syn zrobił sobie wtedy wolne. Z kolei Basia jest w zerówce, więc nie ma na razie obowiązków.

Rodzina z walizkami na lotnisku patrzy na tablicę lotów Canva

Polecieliśmy w czerwcu na wakacje. Szkoła to nie powód, żeby to przekładać

Obecność mojego dziecka w szkole przez ostatnie dwa tygodnie czerwca nie jest aż taka konieczna. Przecież wtedy i tak już nic ciekawego się nie dzieje, prócz wystawiania ocen. Dzieci się nudzą, podręczniki oddane do biblioteki, nauczyciele też często biorą zastępstwa. Obowiązek szkolny nie ucierpi, jak mojego syna nie będzie w ławce.

Piszę więc usprawiedliwienie do wychowawczyni i pakujemy walizki. W tym roku z rozmachem - zdecydowaliśmy się na Dubaj. W końcu raz się żyje! Tak daleko jeszcze nigdy nie byliśmy. Mój syn ma dzięki temu świetną okazję, żeby zobaczyć całkiem inny świat i poznać inną kulturę.

Wydaje mi się, że to wielki plus i wartość dodana tych wakacji. Nauczy się więcej, niż gdyby nudził się w szkolnej ławce, gdy inni próbują poprawić oceny końcowe.

Spadła na nas krytyka za wakacje przed końcem roku

Nie spodziewałam się, że komuś to w ogóle może przeszkadzać, a jednak! Kilkoro rodziców kolegów mojego syna oburzyło się, że rok się jeszcze nie skończył, a my sobie wakacje robimy. Usłyszałam, że moje dziecko opuszcza lekcje, bo rodzicom się zachciało włóczyć się po świecie. Powiedzieli, że tak być nie powinno, bo młody będzie miał zaległości.

Fajnie, że tak się wszyscy martwią o mojego syna, ale chyba nieco zazdrości przez nich przemawia. Przecież jakby syn złapał katar, to też musiałby zostać w domu i nudzić się przez tydzień — tyle że wtedy nikt z tych obowiązkowych rodziców by się nie czepiał, że młody opuszcza lekcje. Ale jak w grę wchodzi wyjazd na wakacje — to już niektórych zaczęło uwierać.

Mogę tylko serdecznie pozdrowić z Dubaju, gdzie jest słonecznie i cudownie. A wątpiącym śmiem zapodać mądrość narodu: jak się nie ma miedzi, to się w domu siedzi.

Mama piątoklasisty

Allan Krupa na luksusowych wakacjach z ukochaną. Edyta Górniak jest zachwycona.
Źródło: instagram.com/allanenso
Reklama
Reklama