"Teściowa dawała córce kieszonkowe. Teraz stwierdziła, że to mój obowiązek"

"Teściowa dawała córce kieszonkowe. Teraz stwierdziła, że to mój obowiązek"

"Teściowa dawała córce kieszonkowe. Teraz stwierdziła, że to mój obowiązek"

canva.com

"To nie ja wprowadziłam te zasady. Córka miała jedenaście lat, kiedy teściowa zaczęła jej dawać kieszonkowe. Ode mnie i od męża dostawała zawsze wszystko, czego potrzebowała. Nie było mowy o żadnym kieszonkowym. Teściowa sama zaczęła jej dawać jakąś kwotę co miesiąc i przyzwyczaiła do tego córkę. A teraz, po trzech latach uznała, że kieszonkowe to mój obowiązek, jako rodzica. Ja nie uwzględniam tego w domowym budżecie, a córka nie chce rezygnować z przyzwyczajeń"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Nie ja wprowadziłam te zasady

To nie ja wprowadziłam te zasady. Za moich czasów nie było czegoś takiego jak kieszonkowe. A dzieciaki nawet nie prosiły rodziców o cokolwiek. Moja córka ma wszystko i miała zawsze. To mój rodzicielski obowiązek zapewnić jej wszystko, czego potrzebuje. Ale nic ponadto nie muszę.

Za to teściowa nauczyła ją, że dostaje kieszonkowe. Zaczęła skromnie, bo od 20 zł na miesiąc. To nie była jakaś zaporowa kwota, więc nawet tego nie komentowałam. Ale później Julka przychodziła do niej z prośbami o więcej, bo koleżanki dostawały większe kwoty i tak po dwóch lata córka dostawała od babci 200 zł miesięcznie.

Dla mojego domowego budżetu to byłoby już spore obciążenie, szczególnie że mimo iż Julia miała swoje pieniądze, jej potrzeby się nie zmieniały.

Córka się buntuje

Aktualnie Julia się buntuje, ponieważ koszt leków babci wzrósł i teściowa stwierdziła, że nie będzie już dawać wnuczce kieszonkowego, bo to i tak mój obowiązek, jako rodzica.

Nie przedyskutowała tego ze mną, po raz kolejny. Powiedziała od razu Julii, a ta przyszła do mnie ze swoimi żądaniami.

Ja się córce z jednej strony nie dziwię, bo przez wiele miesięcy miała te pieniądze, ale dla mnie to nie takie proste nagle wyłożyć jej na stół dodatkowe 200 zł.

smutna nastolatka canva.com

Nie dostanie nic

Nie dostanie ode mnie nic. Bo i tak jej wykładam na kino, lody, wyjścia z przyjaciółkami, kiedy chce. Kupuję jej ubrania, przybory do szkoły.

Zaproponowałam jej, że może ode mnie dostawać to 200 zł, ale nic ponadto. Oczywiście odmówiła, bo układ z babcią był dla niej o wiele bardziej korzystny.

Teściowa postawiła mnie w niezręcznej sytuacji. I choć ja naprawdę rozumiem, że ma teraz trudniejszy czas i nie stać jej na kieszonkowe dla wnuczki to uważam, że skoro sama ten zwyczaj zapoczątkowała, powinna teraz trzymać się własnych ustaleń.

Moje gadanie jednak na nic się zda. Mam obrażoną teściową, złą na mnie córkę i jeszcze męża, który też krzywo na mnie patrzy przez całą tę sytuację. No cudownie. Po prostu cudownie.

Norbi kiedyś i dzisiaj.
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama