"Matka przepisała majątek na fundację. Żałuję, że nie zadbałam o nią wcześniej"

"Matka przepisała majątek na fundację. Żałuję, że nie zadbałam o nią wcześniej"

"Matka przepisała majątek na fundację. Żałuję, że nie zadbałam o nią wcześniej"

Canva.com

"Przez kilka lat pracowałam dzień i noc za granicą. Pewnego dnia odebrałam telefon i okazało się, że moja matka odeszła. Nie miałyśmy za dobrych relacji, bo pochłonęła mnie praca i zarabianie pieniędzy. Po pogrzebie usłyszałam ostatnią wolę mojej matki w formie testamentu. Łudziłam się, że otrzymam majątek rodziców, ale zapisane słowa na kartach notariusza zabolały mnie bardzo."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Kiedy dotarłam do rodzinnego domu, ogarnęło mnie uczucie melancholii

Każdy kąt przypominał mi o wspólnych chwilach z mamą, o jej ciepłym uśmiechu i opiekuńczych dłoniach. Przez te kilka dni czułam, jakby była przy mnie, obecna w każdym zakamarku domu.

Pogrzeb był pełen emocji i łez. Przyjechało wiele osób, sąsiedzi, dalsza rodzina. Po ceremonii zostałam na dłużej, żeby uporządkować sprawy majątkowe. Jako jedyna córka byłam pewna, że dostanę dom i pieniądze mamy. Myślałam, że to oczywiste, że da majątek jedynej córce.

Przyszedł dzień odczytania testamentu. W kancelarii adwokackiej spotkałam się z mecenasem, który prowadził sprawy mamy. Czekałam niecierpliwie, z nadzieją i niepewnością. Gdy rozpoczął odczyt testamentu, czułam, jak serce bije mi szybciej.

Słowa mecenasa brzmiały w moich uszach jak odległe echo:

Cały majątek zostaje przekazany na rzecz fundacji charytatywnej.

zbliżenie na twarz kobieta-smutna Canva

Byłam w szoku

Ostatnie słowa testamentu mamy były najgorsze:

Mojej córce zostawiam jedynie lekcję pokory, aby nauczyła się szacunku do innych ludzi i do życia.

Czułam, jak łzy napływają mi do oczu. Byłam wściekła, zrozpaczona i zawstydzona. Mecenas patrzył na mnie z litością, jakby rozumiał mój ból.

Opuszczając kancelarię, czułam się jak w transie. Zrozumiałam, że naprawdę byłam aż tak ślepa, bo nie zauważyłam, że coś nie gra. M chciała mi coś powiedzieć, a ja tego nie dostrzegłam. Może była to jej forma nauki, jej ostatnie przesłanie. Teraz musiałam z tym żyć, z gorzkimi słowami i poczuciem wstydu.

Wróciłam do domu, próbując zrozumieć, co się stało. Może to była jej ostatnia próba, by mnie nauczyć czegoś ważnego. Być może to była jej miłość, wyrażona w najtrudniejszy możliwy sposób. Musiałam zmierzyć się z prawdą o sobie samej i spróbować znaleźć sens w tym bolesnym doświadczeniu.

Amanda

Janusz Rewiński spędził ostatnie miesiące życia samotnie, bo rodzinie "nie jestem potrzebny". Zobacz galerię!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama