"Przez kilka lat pracowałam dzień i noc za granicą. Pewnego dnia odebrałam telefon i okazało się, że moja matka odeszła. Nie miałyśmy za dobrych relacji, bo pochłonęła mnie praca i zarabianie pieniędzy. Po pogrzebie usłyszałam ostatnią wolę mojej matki w formie testamentu. Łudziłam się, że otrzymam majątek rodziców, ale zapisane słowa na kartach notariusza zabolały mnie bardzo."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Kiedy dotarłam do rodzinnego domu, ogarnęło mnie uczucie melancholii
Każdy kąt przypominał mi o wspólnych chwilach z mamą, o jej ciepłym uśmiechu i opiekuńczych dłoniach. Przez te kilka dni czułam, jakby była przy mnie, obecna w każdym zakamarku domu.
Pogrzeb był pełen emocji i łez. Przyjechało wiele osób, sąsiedzi, dalsza rodzina. Po ceremonii zostałam na dłużej, żeby uporządkować sprawy majątkowe. Jako jedyna córka byłam pewna, że dostanę dom i pieniądze mamy. Myślałam, że to oczywiste, że da majątek jedynej córce.
Przyszedł dzień odczytania testamentu. W kancelarii adwokackiej spotkałam się z mecenasem, który prowadził sprawy mamy. Czekałam niecierpliwie, z nadzieją i niepewnością. Gdy rozpoczął odczyt testamentu, czułam, jak serce bije mi szybciej.
Słowa mecenasa brzmiały w moich uszach jak odległe echo:
Cały majątek zostaje przekazany na rzecz fundacji charytatywnej.
Byłam w szoku
Ostatnie słowa testamentu mamy były najgorsze:
Mojej córce zostawiam jedynie lekcję pokory, aby nauczyła się szacunku do innych ludzi i do życia.
Czułam, jak łzy napływają mi do oczu. Byłam wściekła, zrozpaczona i zawstydzona. Mecenas patrzył na mnie z litością, jakby rozumiał mój ból.
Opuszczając kancelarię, czułam się jak w transie. Zrozumiałam, że naprawdę byłam aż tak ślepa, bo nie zauważyłam, że coś nie gra. M chciała mi coś powiedzieć, a ja tego nie dostrzegłam. Może była to jej forma nauki, jej ostatnie przesłanie. Teraz musiałam z tym żyć, z gorzkimi słowami i poczuciem wstydu.
Wróciłam do domu, próbując zrozumieć, co się stało. Może to była jej ostatnia próba, by mnie nauczyć czegoś ważnego. Być może to była jej miłość, wyrażona w najtrudniejszy możliwy sposób. Musiałam zmierzyć się z prawdą o sobie samej i spróbować znaleźć sens w tym bolesnym doświadczeniu.
Amanda