"Nie jestem wierząca, w przeciwieństwie do mojego narzeczonego. Oboje akceptujemy swoje przekonania i nauczyliśmy się z tym żyć. Ja chciałam wziąć ślub cywilny, a Kacper kościelny. Musieliśmy to jakoś pogodzić, a ja uznałam, że najlepszym rozwiązaniem będzie ślub jednostronny. Nie kryjemy się z naszą decyzją. Ceremonia zbliża się wielkimi krokami, a przyszła teściowa coraz intensywniej namawia syna, żeby skończył nasz związek".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Bierzemy ślub jednostronny
Z Kacprem tworzymy szczęśliwy związek już od dłuższego czasu. Doskonale się dogadujemy, razem mieszkamy i planujemy mieć dzieci. Jedyne, co nasz różni, to kwestia wiary. On jest bardzo wierzący i z takiej też rodziny pochodzi, ja z kolei jestem ateistką i on wiedział o tym od samego początku. Akceptujemy swoje poglądy, ja nie mam nic przeciwko temu, że on co niedzielę chodzi do kościoła. Nie krytykujemy swoich wyborów. Kiedy mi się oświadczył, ja od początku mówiłam, że wolę wziąć ślub cywilny. On jednak bardzo chciał kościelny. Uznałam, że najlepszym rozwiązaniem będzie ślub jednostronny, a on na to przystał. Teraz ceremonia zbliża się wielkimi krokami.
Teściowa ma z tym problem
Nie kryjemy się z naszymi planami, jednak moja przyszła teściowa cały czas robi nam pod górkę. Przy każdej okazji namawia swojego syna do tego, żeby zakończył ten związek, póki ma taką okazję. Uważa, że będziemy mieli ogromny problem z wychowaniem naszych dzieci. Ja jednak uważam, że wcale tak nie będzie, bo skoro teraz tak dobrze się dogadujemy, to w przyszłości będzie tylko lepiej. Teściowa mówi, że to wstyd, że ja nie chcę ślubować przed Bogiem. Nie wie, co ma powiedzieć swojej rodzinie, bo organizujemy wielkie wesele.
Niech nie przychodzi na uroczystość
Dla mnie sprawa jest jasna. Skoro nie akceptuje naszego związku, to najlepiej niech w ogóle nie przychodzi na uroczystość. To dla mnie bardzo przykre, że za moimi plecami tak się zachowuje i namawia mojego przyszłego męża do takich czynów. Dlaczego miałby ze mną zerwać? Ona mówi, że ma dla niego świetne kandydatki, które poznała na pielgrzymce. Zachęcała go też ostatnio do tego, żeby jeszcze się z nimi spotkał. To miały być randki w ciemno. Skoro on ma narzeczoną, to nie wypada robić takich rzeczy. Mój przyszły mąż jest dla niej zbyt łaskawy. Powinien jak najszybciej zakończyć te spekulacje.
Wkurzona Panna Młoda