"Tyle się słyszy różnych opowieści o nieudanych relacjach teściowej z synową, że aż głowa boli. Z jednej strony ja to rozumiem, bo przecież młode kobiety nie będą myśleć tak samo, jak ich teściowe po pięćdziesiątce, ale to jednak warto zadbać o to, żeby mimo wszystko w rodzinie była zgoda. Ja całe szczęście tego problemu nie mam, bo trafiłam mi się najlepsza synowa na świecie. Dzięki niej nie czuję się samotna".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Idealne relacje z synową
Przyznam szczerze, że ja się bardzo tego obawiałam. Obawiałam się, że z synową nie będzie mi po drodze, ponieważ to jest bardzo młoda dziewczyna (chwilę przed trzydziestką, jak mój syn), a ja już swoje lata mam. Takiej różnicy się nie przeskoczy i w wielu tematach, to mamy bardzo zróżnicowane zdanie i ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Mimo to dogadujemy się bez najmniejszego zarzutu.
Nie wiem, skąd w niej tyle spokoju i życzliwości do każdego, kogo spotka na swojej drodze, bo ja idealna nie jestem i z tego życia w stresie potrafię czasami być dość upierdliwa. Synowej jednak to nie przeszkadza, a nawet jeśli jest inaczej, to ja bardzo ją szanuję, że nigdy nie dała mi tego odczuć.
Moja relacja z synową jest idealna i choć mam dwoje dzieci, właśnie syna i jeszcze starszą córkę, to nie mam z nimi takiego kontaktu, jak z synową, której szczerze na tym kontakcie zależy.
Dumna teściowa: "Dzwoni do mnie częściej, niż moja córka"
Ja mieszkam sama, bo mąż zmarł kilka lat temu i dzięki bogu jeszcze po jakieś zakupy sobie wyjdę, ale kiedy coś większego mam kupić, to już nie dźwigam po schodach na czwarte piętro (bez windy mam mieszkanie). Może to wstyd pisać, ale synowa jedzie ze mną do sklepu, czy na jakiś bazarek i później te zakupy mi wnosi do mieszkania.
Nie marnuję jej czasu z byle powodu, ale takie zakupy to wystarczający moment, żeby też porozmawiać o wszystkim i o niczym, co mi sprawia dużo radości. Kiedy spędzam z nią czas, to nie czuję samotności, która pewnie dopadłaby mnie, gdybym miała liczyć tylko na swoje dzieci.
Dwoje mam, a i tak synowa dzwoni do mnie częściej, niż moja córka czy syn – jej mąż. On to chyba wie, że żona jego taka obrotna i dba o mnie, więc nie musi się martwić, ale ja mimo wszystko bym chciała, żeby też się zainteresował. Tak samo moja córka, ale to synowa jest na moje każde zawołanie.
Lidia