"W tym roku skończę trzydzieści lat, ale nigdy nie spodziewałam się, że w tym wieku nadal będę singielką, której życie kręci się tylko i wyłącznie wokół pracy. Chciałabym to zmienić, ale nie jest łatwo, gdy do zapłacenia są rachunki w połączeniu ze stale rosnącymi kosztami życia. Od dłuższego czasu czuję, że praca źle wpływa na moje życie prywatne i poszukiwania kandydata na męża, bo nawet nie mam kiedy chodzić na randki".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Prześlij swoją historię na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Drogie życie w wielkim mieście
Do Warszawy przyjechałam zaraz po maturach, czyli jakieś dziesięć lat temu i wtedy zawarłam z moimi rodzicami pewien układ. Polegał on na tym, że będą mnie wspierać finansowo, ale ja mimo wszystko i tak miała szukać sobie jakiejś dorywczej roboty, żeby dorobić te kilkaset złotych na własne potrzeby.
Gdy skończyłam studiować, to musiałam stanąć przed wyborem, czy wracać do rodzinnej miejscowości, czy może próbować ułożyć sobie życie w stolicy. Ostatecznie skończyło się tym, że zostałam, ale w tym przypadku nie mogę stwierdzić, że moje życie jest ułożone.
Funkcjonowanie tutaj do najtańszych nie należy i za samo mieszkanie płacę przeszło 3 tysiące złotych miesięcznie, co jest ponad połową mojej wypłaty. Do tego doliczyć rachunki, jedzenie i jakieś własne potrzeby, to momentalnie jest po kasie. Żeby spiąć swój miesięczny budżet, to muszę brać sporo nadgodzin, przez co mam poczucie, jakbym ciągle była w pracy.
Zapracowana kobieta: "Nie mam czasu na randki"
Lekko nie jest, ale wiem, że muszę i nie mam innego wyjścia. Mogłabym wrócić do rodzinnej miejscowości, ale to byłoby dla mnie pewnego rodzaju porażką, więc nawet nie rozważam takiej opcji. Z kolei takie funkcjonowanie polegające na układaniu swojego życia pod pracę, nie ma dla mnie żadnego sensu.
Ciągle chodzę przemęczona pracą, a i tak wciąż brakuje mi na wszystko pieniędzy. Nie mam czasu dla znajomych, a i do rodziny nie jeżdżę już tak często, jak dawniej. Jestem przepracowana do tego stopnia, że kiedy mam wolny dzień lub dwa, to wolę odpocząć i nabrać sił na kolejne dni pracy.
Najbardziej ubolewam nad tym, że przez pracę nie mam czasu na randki i moje szanse na poznanie fajnego faceta z roku na rok nieodwracalnie maleją. Zaczynam wątpić w to, czy kiedykolwiek założę rodzinę i będę miała życie, o jakim kiedyś marzyłam. Nie wiem już kompletnie, co robić, ale kończę ten list, bo dokładnie za sześć godzin muszę wstać do pracy...
Zapracowana kobieta