"Ostatnio nie mogę się dogadać z moją córką Anią. Ona ciągle mówi, że nie zamierza dać córeczki, a mojej kochanej wnuczki Hani, do Pierwszej Komunii Świętej. Stwierdziła też, że teraz jej córka nie jest dorosła i jak dorośnie, to wtedy sama sobie zdecyduje, czy pójdzie do komunii, czy też nie. Byłam w kompletnym szoku. Jasno też zapowiedziałam, że jeśli będzie komunia, to będzie też spadek. Jeśli nie będzie komunii, to spadku też nie będzie. Ani grosza dla innowierców".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Jestem bardziej wierząca, a moja córka nieszczególnie
Trudno mi się dogadać z moją córką Anną. Nie tak ją wychowałam. W naszym domu zawsze wiara była na pierwszym miejscu, zawsze wiara była absolutnie najważniejsza, a dla niej nie... Ciągle się o to kłóciliśmy, więc po studiach córka wyprowadziła się ode mnie do Warszawy. Tam też poznała Stefana - swojego męża i razem zamieszkali.
Później mieszkali razem, ale gdy Ania zaszła w ciążę, od razu zastrzegłam, że mają wziąć ślub kościelny i na szczęście córka się posłuchała, chociaż też zaznaczała, że nie jest jej ten ślub do niczego potrzebny, bo ona ma negatywny stosunek do tego. Później, też pod moim wpływem zdecydowała się córkę ochrzcić, chociaż też głośno narzekała, że po co jej to...
Canva
Córka nie chce, aby moja wnuczka poszła do komunii
Od tamtego czasu minęło jednak już wiele lat, a córka jeszcze bardziej zamknęła się na wiarę i tak też wychowywała małą. Ja próbowałam przekabacić małą, opowiadałam jej o Bogu i wierze, ale niestety wnuczka nie chciała o tym ze mną rozmawiać. Było mi bardzo smutno, ale cóż miałam zrobić...
Co innego jednak taki luźny stosunek do wiary, a co innego jawne grzeszenie. Jak bowiem inaczej nazwać to, że moja córka nie chce ochrzcić swojej córki? Trudno było uwierzyć własnym uszom, ale ona wcale nie żartowała. Stwierdziła, że i tak nie zamierza wychowywać córki zgodnie z wiarą katolicką, więc nie ma sensu tracić czasu na takie ceremonie.
Byłam w kompletnym szoku i kilka razy pokłóciłam się o to wszystko z Anią. Ona jednak pozostała nieugięta. Nie miałam więc wyboru. Postawiłam sprawę jasno – albo moja wnuczka pójdzie do komunii, albo Ania może zapomnieć o majątku. Wprost jej powiedziałam, że na innowierców nie zamierzam przeznaczyć ani grosza. Albo będzie więc komunia Hani, albo ja zapiszę cały swój majątek na Kościół.
Judyta